Już ponad 113 tys. osób korzysta z uniwersytetów trzeciego wieku. Chętnych jest dużo, miejsc mało, więc wiele osób musi czekać w kolejkach. – Uniwersytety pozwalają zapełnić pustkę, która pojawiła się w życiu osób starszych po przejściu na rentę bądź emeryturę – mówią specjaliści
Z roku na rok przybywa seniorów. W ubiegłym roku było już ponad 8 mln osób, które miały za sobą okres aktywności zawodowej. Część z nich zamiast czterech ścian na emeryturze czy rencie wybiera zajęcia na uniwersytetach trzeciego wieku (UTW). Według najnowszych danych GUS w ubiegłym roku było ich 640 – o 65 więcej niż w 2015 r. Jednak zdaniem Wiesławy Borczyk, prezes Ogólnopolskiej Federacji Stowarzyszeń UTW, jest ich więcej – ponad 700.
Ale to i tak mało w stosunku do potrzeb osób w wieku poprodukcyjnym. Bo w sytuacji gdy na UTW jest w sumie ponad 113 tys. miejsc, zaledwie 1,4 proc. seniorów może korzystać z ich oferty. – Dlatego wielu chętnych czeka w kolejce na miejsce – mówi prof. Piotr Błędowski z Polskiego Towarzystwa Gerontologicznego. Podkreśla, że UTW są bardzo potrzebne. – Spełniają nie tylko funkcje edukacyjne, ale są miejscem, które sprzyja rozkwitowi więzi społecznych. Na uniwersytetach dużą część stanowią na przykład panie, które przeszły na emeryturę, ich dzieci się usamodzielniły i w wielu przypadkach wyjechały za granicę, niekiedy mąż już zmarł, ubyło im krewnych i znajomych. Uniwersytety pozwalają zapełnić pustkę, która pojawiła się w ich życiu – ocenia prof. Błędowski.
Piotr Karwowski, rzecznik Szkoły Głównej Handlowej, na której działa UTW, dodaje, że funkcjonowanie tego typu placówek jest podyktowane celami społecznymi, a nie rynkowymi.
– Chcemy dać osobom w podeszłym wieku możliwość zdobywania wiedzy. Wiąże się to ze zjawiskiem long life learning, tj. uczeniem się przez całe życie – podkreśla.
Reklama
Oferta UTW jest różnorodna. Oprócz wykładów i seminariów proponują m.in. uczestnictwo w kołach zainteresowań, w imprezach kulturalno-artystycznych czy działaniach na rzecz potrzebujących oraz zajęcia sportowe i ruchowe czy kursy językowe lub zajęcia komputerowe, wycieczki, rajdy.
Uniwersytet kojarzy się ze standardem akademickim. Jednak nie zawsze tak jest. Bo UTW funkcjonują nie tylko przy uczelniach, ale także w małych miejscowościach, przy domach kultury lub na przykład bibliotekach. Finansowane są z wpisowego, składek członkowskich (najczęściej ok. 100 zł rocznie), z dotacji samorządów, które są czasem tylko symboliczne, z programów uruchamianych przez ministerstwa m.in. ze środków Unii Europejskiej w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój.
Według prezes Borczyk rozwój UTW ogranicza brak spójnego, całościowego systemu finansowania edukacji osób starszych.
Z kolei zdaniem Krystyny Lewkowicz, prezes UTW SGH, kondycja uniwersytetów trzeciego wieku zależy w dużej mierze od wsparcia uczelni, samorządu terytorialnego i zaradności podmiotu, który prowadzi konkretną placówkę.
– W dużych miastach w ostatnich latach coraz więcej pieniędzy przeznacza się na politykę senioralną, a ich beneficjentami są m.in. uniwersytety trzeciego wieku. W małych gminach wygląda to niestety gorzej, stąd też środki na funkcjonowanie UTW w tych miejscach mogą być niewystarczające – mówi Lewkowicz.