W 2018 r. średnia siła nabywcza w Polsce w 2018 roku wyniosła 7 228 euro na mieszkańca, czyli mniej więcej połowę średniej europejskiej według badania GfK Purchasing Power Europe 2018. Dało to Polsce 29. lokatę w europejskim rankingu.

"Stawiam, że stanie się to za 15 lat - im dłuższy termin podaje się w prognozie, tym większa szansa, że człowiek nie będzie już mógł sam przekonać się o słuszności swojego sądu" - powiedział były prezes GPW Wiesław Rozłucki podczas panelu na Paris Polish Forum, zorganizowanego przez Association des Polonais de Sciences Po. Partnerem strategicznym Forum było Boston Consulting Group (BCG).

"Powiedziałbym, że stanie się to za 15-20 lat. Ważne dla osiągnięcia tego celu jest umocnienie współpracy dyplomatycznej oraz odpowiednia polityka gospodarcza - taką stara się wdrażać premier Mateusz Morawiecki" - wskazał kierownik zespołu strategii Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) Łukasz Czernicki.

Według głównego ekonomisty Societe Generale na rynki wschodzące Olivera de Boysson, proces konwergencji może potrwać dłużej.

Reklama

"Jeśli Polska będzie nadal rozwijać się w tempie szybszym niż Europa Zachodnia, doganianie potrwa 25 lat, a jeśli tempo Polski osłabnie - to nawet dłużej" - powiedział de Boysson podczas panelu.

Siła nabywcza rozumiana jest jako dochód rozporządzalny na mieszkańca po odjęciu podatków i darowizn na cele dobroczynne. Badanie GfK Purchasing Power opiera się na nominalnym dochodzie rozporządzalnym, bez uwzględnienia inflacji.

Ekonomista Societe Generale zwrócił uwagę, że drugim - oprócz konwergencji - wyzwaniem dla Polski będzie kwestia demografii, a kolejnym - zadbanie o to, by odnosić korzyści z globalizacji, które np. w przypadku Niemiec czy Szwecji były relatywnie wyższe niż w USA.

Uczestnicy debaty ekonomicznej podczas forum zastanawiali się też nad kwestią przyjęcia euro przez Polskę.

Czernicki poinformował, że PIE przeanalizował skutki przyjęcia euro przez kraje z południa Europy i uznał je za "duże ostrzeżenie dla Polski". Stwierdził też, że ani Słowacja, ani kraje bałtyckie nie odczuły pozytywnych skutków z tego tytułu. "A jednocześnie przyjęcie euro w czasie kryzysu to czynnik wysokiego ryzyka" - dodał.

Rozłucki, który zadeklarował się jako gorący zwolennik przyjęcia euro przez Polskę, przyznał, że Słowacja przyjęła wspólną walutę w najgorszym możliwym momencie, tzn. w czasie kryzysu. Zwrócił przy tym uwagę na psychologiczną korzyść z euro.

"Jeśli jakiś kraj nie może zdewaluować swojej waluty, aby wzmocnić konkurencyjność gospodarki, musi wdrażać odpowiedzialną politykę. Jeśli jednak ma opcję dewaluacji jako czynnik obronny i może sobie pozwolić na nieostrożną politykę, to może to skłaniać do prowadzenia takiej nieodpowiedzialnej polityki. Aby więc zachować dyscyplinę, lepiej jest utrzymywać stabilność waluty, a euro zapewnia znacznie większą stabilność" - argumentował obecny doradca strategiczny firmy Rothschild.

>>> Czytaj też: Zarycki: Peryferyjność Polski to efekt zależności kapitałowej, a nie kultury folwarcznej [WYWIAD]