Przywódca wenezuelskiej opozycji Juan Guaido zaprzeczył we wtorek wieczorem twierdzeniom prezydenta Nicolasa Maduro, który zapewniał, że wciąż ma poparcie armii. Guaido ponownie wezwał wenezuelskie wojsko, by "kontynuowało" wysiłki w celu obalenia Maduro.

"Maduro nie ma wsparcia ani szacunku Sił Zbrojnych, a jeszcze mniej - ze strony narodu Wenezuelskiego, ponieważ nikogo nie chroni, nie ma rezultatów, nie oferuje rozwiązań" - powiedział Guaido w nagraniu wideo opublikowanym na Twitterze.

We wtorek rano Guaido - przewodniczący wenezuelskiego parlamentu, który pod koniec stycznia ogłosił, że tymczasowo przejmuje obowiązki głowy państwa - wyszedł na ulice Caracas wraz z wojskowymi. Według agencji Reutera było ich około 70.

Tymczasowy prezydent oświadczył, że rozpoczęła się "końcowa faza" jego planu odsunięcia od władzy Maduro, i wezwał armię do poparcia go, aby zakończyć "uzurpację" Maduro. Za prawowitego reprezentanta Wenezueli Guaido uznaje około 50 państw, w tym USA i większość członków UE.

Wieczorem czasu lokalnego ponownie zapewniał, że w ogarniętej kryzysem Wenezueli, w której od ponad trzech miesięcy trwa stan faktycznej dwuwładzy, "mogą zajść zmiany". "Mamy okazję poczynić postęp w Wenezueli, dziś Maduro nie ma wsparcia Sił Zbrojnych, to dla kraju historyczny dzień" - podkreślał.

Reklama

Znów wezwał Wenezuelczyków do masowych protestów w środę. "Jutro będziemy kontynuować Operację Wolność. Rozpoczynamy końcową fazę i będziemy nieustannie na ulicach, aż uzyskamy koniec uzurpacji (władzy przez Maduro - PAP). Dajmy z siebie wszystko, więcej siły i determinacji!" - apelował.

Maduro również wieczorem po raz pierwszy od porannego apelu Guaido wystąpił w telewizji, wraz z ministrem obrony Vladimirem Padrino. "Nigdy wcześniej w historii Wenezueli nie było powstania wywołanego obsesyjną, zgubną próbą grupy opozycyjnej wenezuelskiej ultraprawicy, kolumbijskiej oligarchii i amerykańskiego imperializmu z powodu ich zaciekłego dążenia do obalenia konstytucyjnego rządu Wenezueli i narzucenia nielegalnych władz" - podkreślił Maduro.

Dodał, że Guaido, próbując przeprowadzić zamach stanu, poniósł porażkę; wezwał armię do wykazania "absolutnej lojalności" wobec jego rządów.

Maduro zaprzeczył słowom sekretarza stanu USA Mike'a Pompeo, jakoby wcześniej we wtorek planował ucieczkę z kraju na Kubę. Zdaniem Pompeo od tego zamiaru miała odwieść go interwencja dyplomatów rosyjskich.

Jednocześnie Maduro poinformował, że na stanowisko szefa wenezuelskich służb wywiadowczych (Sebin) wrócił generał Gustavo Gonzalez Lopez, który zakończył pełnienie tej funkcji w październiku ub.r. z powodu incydentu związanego z bezpieczeństwem. Prezydent nie podał jednak szczegółów, dlaczego ze stanowiska odszedł generał Manuel Ricardo Cristopher Figuera, który w ubiegłym roku zastąpił Gonzaleza Lopeza.

Sam Figuera napisał we wtorek list do Wenezuelczyków, podkreślając, że nadszedł czas "odbudowy kraju". Zaznaczył, że zawsze był lojalny wobec Maduro, jednak Wenezuela doświadcza niszczącego upadku. W liście nie wspomniał Guaido, podkreślił jednak, że "nadszedł czas, by szukać innych sposobów prowadzenia polityki".

Niektóre wenezuelskie media podają, że Figuera jest jednym z wojskowych, którzy przyłączyli się do Guaido. Cytowany anonimowo przez AP amerykański wysoki rangą urzędnik poinformował, że żona Figuery przebywa poza Wenezuelą.

Jak poinformowała pozarządowa organizacja Provea, w czasie wtorkowych protestów na ulicach Caracas, które wywołał apel Guaido, zginęła co najmniej jedna osoba - 24-letni Wenezuelczyk. Nie podano przyczyny jego śmierci. Według służb medycznych w starciach zwolenników Guaido z policją co najmniej 69 osób odniosło rany, w tym co najmniej dwie osoby - rany postrzałowe.

>>> Czytaj też: Dziesiątki rannych w Wenezueli. Zwolennicy Guaido starli się z policją