"Kierunek wyznaczony przez nas na przyszłość jest bardzo prosty - to silniejsza, sprawiedliwsza i szczęśliwsza wielka Polska" – wskazywał premier.

W sobotę przy Domu Polonii w Pułtusku odbył się organizowany przez Prawo i Sprawiedliwość piknik patriotyczny. Poza prezesem Kaczyńskim i premierem Morawieckim wzięli w nim udział wicepremier Beata Szydło, minister środowiska Henryk Kowalczyk, szef MSWiA Joachim Brudziński a także kandydaci PiS do PE z okręgu mazowieckiego.

Kaczyński podkreślił, że patriotyzm nie może być tylko bierną postawą, ale musi prowadzić do aktywności obywatelskiej i aktywności w sferze życia publicznego. "My wiemy, co trzeba robić, by Polska była silniejsza, a każdy patriota chce, żeby była silniejsza, żeby była dostatniejsza, szczęśliwsza, tzn. żeby ludzie w Polsce byli szczęśliwi, zadowoleni ze swojego losu, byśmy się liczyli na arenie międzynarodowej, żeby z nami się liczono, żeby nas nie obrażano i żeby nas nie próbowano obrabować" - przekonywał.

Szef PiS stwierdził, że trzeba przede wszystkim budować sprawny aparat państwowy. "Musimy mieć sprawną demokrację, sprawne państwo, które dba o nasze interesy, dba o to, by Polska działająca dzisiaj w pewnych konkretnych okolicznościach, będąca członkiem UE - to jest dzisiaj wymóg polskiego patriotyzmu, będąca dzisiaj członkiem NATO - to też jest wymóg polskiego patriotyzmu, żeby ta Polska jednocześnie zachowywała podmiotowość. Żeby za nią nie decydowano, żeby mogła załatwiać swoje sprawy w taki sposób, jaki jest właściwy, jaki jest popierany przez większość społeczeństwa, żebyśmy mogli po prostu robić to, co dobrze Polsce służy, a my tu w Polsce najlepiej wiemy, co dobrze służy naszemu narodowi, naszej ojczyźnie" – podkreślał.

Reklama

Jak zaznaczył należy to oczywiście robić "w pewnych ramach". "Te ramy są wyraźnie określone w traktatach i to musi być przestrzegane. Traktat europejski, o funkcjonowaniu Unii Europejskiej to są traktaty, które nie odbierają państwom suwerenności. To są traktaty, które przekazują pewne elementy tej władzy, którą normalnie dotąd dzierżyły państwa, w inne ręce, w ręce organów Unii Europejskiej, na które powinniśmy mieć wpływ" - mówił prezes PiS.

Jak dodał, to "nie oznacza, że tracimy wszystko". "To, co jest zastrzeżone dla nas, powinno być twardo pilnowane. To musi być zasada, której przestrzegamy, której bronimy, bo to jest po prostu bezwzględnie potrzebne i dla naszej godności, ale także dla naszych interesów" - wskazał Kaczyński.

"Niech nikt nie sądzi, że jacyś dobrzy wujkowie coś za nas załatwią. Tylko naiwni jak dzieci ludzie wierzą w dobrych wujków. Nie ma w stosunkach międzynarodowych dobrych wujków. Trzeba po prostu o swoje zabiegać" - oświadczył lider PiS. Podkreślił też, że państwo jest emanacją narodu, który musi być wspólnotą. Według niego, żeby był wspólnotą potrzebne jest prowadzenie polityki, która ją buduje, na dwóch płaszczyznach - polityki społecznej, likwidującej nędzę i wspiera rodziną, oraz polityki regionalnej, która prowadzi do tego, żeby relacje między regionami się wyrównywały.

Przekonywał jednocześnie, że obecny obóz rządzący prowadzi patriotyczną politykę. "Chociaż oczywiście nie wszystko możemy uzyskać od razu, ale jesteśmy na dobrej drodze, jesteśmy na drodze ku temu, by Polska była naprawdę taka, jakiej byśmy chcieli" - powiedział. Jak dodał, nie jest to kwestia "wielu dziesięcioleci". "To można uzyskać w ciągu dziesięciu, kilkunastu lat" - wskazał.

"Nie dajcie się państwo zwieść, nie dajcie się oszukać, nie ma dzisiaj alternatywy, patriotycznej alternatywy dla tej polityki, którą podjęliśmy, zapowiedzieliśmy, realizujemy. Dotrzymujemy słowa, bo jesteśmy polskimi patriotami" – oświadczył. Prezes PiS przekonywał też, że "narodowa jedność, spójność, siła narodu to także wartości". Zaznaczył, że to nie jest tak, że można przeciwstawiać wartości duchowe, wartościom materialnym. "I trzeba tej polskiej tradycji, polskiej duchowości, moralności bronić, a ona jest atakowana. I jest atakowany Kościół, w sposób niezwykle wręcz brutalny. A kto spojrzy na polską historię, ten wie, że nie ma dziejów narodu polskiego, zarówno w tych czasach gdy Polska była silna i wielka, jak i w tych trudnych czasach gdy w ogóle jej nie było, bez Kościoła" - mówił.

Według niego obecnie, kiedy mamy już inną sytuację i wiele zmieniło się w poglądach ludzi, to "w dalszym ciągu Kościół jest jedynym depozytariuszem systemu wartości, który w Polsce jest powszechnie znany i nawet dla ludzi, którzy są niewierzący rola Kościoła, jeśli są polskimi patriotami, musi być oczywista. Kto podnosi rękę na Kościół, chce go zniszczyć, ten podnosi rękę na Polskę" - podkreślił Kaczyński.

>>> Polecamy także: Morawiecki: Nasi poprzednicy zmarnowali ok. 290 mld zł. Nasza polityka buduje się na fundamencie patriotyzmu

Prezes PiS mówił też o konieczności bronienia godności Polski, która według niego jest dziś często atakowana. "Można mówić o dyfamacji, czyli obrażaniu Polski; obrażaniu Polski w skali międzynarodowej. Przypisuje się nam niemieckie zbrodnie, przypisuje się nam rolę w II wojnie światowej dokładnie odwrotną od tej, którą naprawdę odgrywaliśmy. Byliśmy pierwszymi, którzy stanęli do walki z bronią w ręku, a próbuje się z nas zrobić sojuszników Hitlera" - mówił Kaczyński.

Jak dodał, próbuje się jeszcze czegoś więcej, próbuje się stwierdzić, że Polska ma w związku z II wojną światową jakieś zobowiązania finansowe. "Otóż są zobowiązania finansowe: wobec Polski i Polaków, a Polska żadnych zobowiązań nie ma. I to zarówno z punktu widzenia prawa, jak i z punktu widzenia elementarnej moralności i przyzwoitości" - zaznaczył. "To nam należy zapłacić. To nam są niektórzy na zachód od polskich granic winni dziesiątki, setki miliardów euro czy dolarów, może nawet więcej niż bilion, my nie jesteśmy nikomu nic winni" - podkreślał Kaczyński.

Do kwestii odszkodowań z czasów II wojny światowej odniósł się też szef rządu. Jak podkreślał to "my byliśmy tutaj najbardziej mordowanymi ofiarami". "I nigdy się nie zgodzimy na jakiekolwiek wypłaty dla kogokolwiek z tego powodu, jakiekolwiek odszkodowania" – zapowiedział. "Znajdziemy odpowiednie formuły prawne i tak długo, jak będziemy odpowiadali za życie polityczne, to te regulacje, legislacja, którą my wdrożymy, nie będzie na pewno odpowiedzią na jakiekolwiek roszczenia z jakiejkolwiek strony. Nie pozwolimy na to" – podkreślił Morawiecki.

Szef rządu odniósł się w wystąpieniu do miejsca gdzie odbywał się sobotni piknik. Jak mówił Pułtusk nazywany jest Wenecją Mazowsza. Dodał, że Wenecja, która była wielką potęgą handlową, straciła swoje znaczenie i jest dziś tylko miejscem turystycznym. "My nie chcemy, żeby Europa stała się takim skansenem w przyszłości. Chcemy, żeby Europa była silna, nowoczesna, silna swoją wielką kulturą chrześcijańskiej Europy" -powiedział.

"Nie chcemy, żeby Polska była skansenem Europy, żeby się rozpłynęła wśród różnych ideologii. Dla nas Polska jest świętością i wartością, która ma trwać dekady i wieki" – kontynuował. Podkreślił, że rząd PiS jest obecnie w 1/2-1/3 drogi, którą sobie wytyczył. "Potrzebujemy teraz w tych dwóch turach - wyborach do Parlamentu Europejskiego i do parlamentu krajowego - tych zwycięstw, potrzebujemy, że dalej zmieniać Polskę na lepsze" - wskazywał.

"Naszą ofertą dla Polski była samodzielna, oryginalna polityka gospodarcza, polityka patriotyczna, polityka, która miała do takich miast jak Pułtusk, jak miasta Mazowsza, właśnie te, które są dużo mniej rozwinięte niż Warszawa czy wielkie ośrodki, miała tutaj przynieść prace, lepsze zarobki, coraz lepsze zarobki, coraz wyższy poziom życia, przynieść rozwój, przynieść inwestycje i to jest nasze zobowiązanie na kolejne lata" - podkreślał premier.

Jak dodał, "jeśli wyborcy nam zaufają, to będziemy dalej kontynuować prace dla dobra wszystkich mieszkańców Polski, ale w szczególności również dla tych, którzy byli zapomniani".

"Nasza filozofia europeizacji to jest europeizacja naszych zarobków, naszych zasobów, naszych możliwości, nie europeizacja naszej kultury czy import nowinek obyczajowych albo rewolucji kulturowych - to nie jest europeizacja, której chcemy" - zaznaczył.

Morawiecki odniósł się też do słów lidera PO Grzegorza Schetyny, który w sobotę podczas regionalnej konwencji w Białymstoku stwierdził, że Koalicja Europejska gwarantuje, iż po wygraniu wyborów do PE wynegocjuje 100 mld zł więcej niż zrobi to rząd PiS. "Komuś się chyba coś trochę pomyliło (...). Nasi konkurenci polityczni powiedzieli coś o 100 miliardach. Więc najpierw powiem, że ich główny ekonomista dwa lata temu mówił, że w 2018 roku zabraknie w budżecie 100 miliardów złotych i pomylił się o 100 miliardów. Takich mają ekonomistów" - ocenił Morawiecki.

Według niego, Schetyna pomylił się "dramatycznie", bo "nie ma pojęcia o tym, jak wyglądają dzisiaj negocjacje budżetu unijnego na kolejne siedem lat". "My jesteśmy na bieżąco ze wszystkimi tematami, jesteśmy wiodącym państwem, które zrekonstruowało grupę przyjaciół spójności" - wskazał premier. Jak podkreślił, "15-16 państw będzie dbało o to, żeby ten budżet był co najmniej tak zasobny, jak ten dotychczasowy".

Szef rządu stwierdził również, że "błędy" poprzedników PiS doprowadziły m.in. do tego, że istnieje zagrożenie, iż mniej zasobne ziemie mazowieckie nie będą mogły korzystać z unijnego budżetu. "My zrobimy wszystko, żeby tak nie było i tak nie będzie" - zapewnił Morawiecki.

Wskazywał też, że poprzednicy PiS zmarnowali ok. 290 mld zł. "Nasi poprzednicy zmarnowali tak około dwóch budżetów, patrząc na rok 2014 i 2015, to było tak około 290 mld zł - jak policzymy lukę w VAT, lukę w CIT i OFE, pierwszą transzę, którą oni skonsumowali, bo nie potrafili zarządzać finansami całego państwa" – mówił premier. "Więc ktoś, kto mówi o służbie zdrowia, o 100 miliardach, niech się uderzy w pierś, niech dokona wielkiego rachunku sumienia i przystąpi do prawdziwej szczerej dyskusji, bo my odzyskaliśmy te pieniądze, OFE, drugą transzę, otwarte fundusze emerytalne przeznaczamy dla ludzi. Tu, przede mną siedzą ludzie, którzy będą korzystali z tego już za rok, za dwa lata, nie za 20 lat, bo w naszej reformie OFE przekazujemy je wam" - przekonywał szef rządu.

Do słów szefa PO odniósł się też podczas pikniku lider mazowieckiej listy PiS do PE Adam Bielan. Ocenił, że słowa Schetyny były "wyjątkowo cyniczne". "Grzegorz Schetyna dzisiaj atakuje i krytykuje projekt budżetu, który przygotowała Komisja Europejska. Członkiem KE z ramienia Polski jest Elżbieta Bieńkowska, wieloletnia koleżanka Schetyny z rządu" - przypomniał. "To Platforma i PSL wysłały Elżbietę Bieńkowską do Brukseli i to one sprawiły, że jest dzisiaj komisarzem. I to PO i PSL dzisiaj atakują ten rzeczywiście nienajlepszy dla Polski projekt, który Komisja Europejska, w tym Elżbieta Bieńkowska przedstawiła Radzie Europejskiej" – dodał Bielan.

Natomiast wicepremier Beata Szydło przypomniała, że to właśnie z rynku w Pułtusku wystartował tzw. "szydłobus", czyli autobus, który zainaugurował kampanię wyborczą PiS w 2015 r. "Wiedzieliśmy, że wtedy w Polsce w 2015 r. było tak dużo biedy, tak dużo trosk, tak dużo problemów, które nie były rozwiązywane, że musimy przede wszystkim na początku tej naszej drogi postawić na powszechne programy społeczne, takie, które będą docierały do jak największej rzeszy beneficjentów, dzięki którym bardzo szybko te problemy będziemy rozwiązywać, dzięki którym damy szansę na to, żeby każdy, bez względu na to, gdzie mieszka, czym się zajmuje, będzie miał równe szanse rozwoju, stąd m.in. program 500 plus i kolejne programy społeczne" - stwierdziła wicepremier.

Jak podkreśliła dziś Polska jest pokazywana jako przykład państwa, które potrafi prowadzić "mądrą politykę prorodzinną", a w 2015 r. było w tym obszarze wiele problemów do rozwiązania. "Potrzebne są nam kolejne lata, po to, żebyśmy mogli zrealizować plan do końca, żebyśmy mogli mądrze rządząc wprowadzać kolejne, dobre projekty dla Polski, dla Polaków, aby wyrównywać szanse" - mówiła wicepremier. Jak dodała, PiS chce też wzmacniać regiony, które "przez wiele lat zostały zapomniane, w których była beznadzieja".

Szydło mówiła, że PiS zaczęło swoją podróż w Polskę podczas poprzednich wyborów samorządowych, aby "przywrócić Polakom nadzieję, na taką Polskę, ojczyznę, która będzie domem nas wszystkich". "I tak się dzieje" - stwierdziła. "Dzisiaj jest ten czas, żebyśmy znowu wsiedli wspólnie razem do naszego autobusu kampanijnego, byśmy znowu wspólnie razem podjęli trud, poszli do wyborów i wybrali Polskę. To jest nam wszystkim potrzebne, to jest potrzebne naszej ojczyźnie, Polakom, ale to jest też potrzebne Europie" - oświadczyła Szydło.

Wicepremier podkreśliła, że wybory do PE są ważne. "Proszę byście nam zaufali po raz kolejny, byście poszli z nami na kampanijny szlak, byśmy mogli zrealizować ten plan do końca" - podkreślił wicepremier.

Minister środowiska Henryk Kowalczyk mówił natomiast, że najważniejszą cechą Prawa i Sprawiedliwości jest dotrzymywanie obietnic. "Do tej pory nikomu w głowie się nie mieściło, że można spełniać obietnice wyborcze, a my dokładnie krok po kroku wypełniamy deklaracje wyborcze" – mówił.

"Ta wiarygodność daje nam pewność, że również nasi przedstawiciele w PE będą wiarygodni, będą znakomicie troszczyć się o interesy Polski" - podkreślił. Kowalczyk apelował też o udział w wyborach do PE, zwracając przy tym uwagę, że w mniejszych miejscowościach frekwencja w eurowyborach jest niewielka. "Jeśli mamy mieć coś do powiedzenia w Europie, jeśli chcemy zmieniać Europę (…) jeśli chcemy żeby UE była sprawiedliwa wobec wszystkich państw, to tak jak PiS zmieniło Polskę w ciągu ostatnich trzech lat nasi przedstawiciele mogą zmieniać też Unię Europejską na UE sprawiedliwą" – mówił Kowalczyk.

>>> Czytaj też: Tusk: Polityka to nie mecz piłkarski ani "Gra o Tron"