W poniedziałek Wysoka Komisja Wyborcza (YSK) na wniosek prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana anulowała wybory lokalne w Stambule i nakazała je rozpisać ponownie ze względu na domniemane powiązania niektórych członków komisji wyborczych z "organizacją terrorystyczną". Śledczy ustalili, że 43 członków komisji wyborczych utrzymywało kontakty z organizacją Fethullaha Gulena, oskarżanego przez rząd Turcji o zorganizowanie udaremnionego zamachu stanu z 2016 roku.

W wyborach lokalnych z 31 marca Ekrem Imamoglu, kandydat opozycyjnej Partii Ludowo-Republikańskiej (CHP) na stanowisko burmistrza Stambułu, wyprzedził nominowanego przez rządzącą Partię Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) byłego premiera Binalego Yildirima o zaledwie 15 tys. głosów, co w skali 15-milionowego miasta jest różnicą znikomą. AKP po wyborach składała wnioski o powtórne przeliczenie wszystkich głosów, uzasadniając to dużą liczbą nieprawidłowości, ale komisja je odrzucała.

Decyzja o powtórzeniu wyborów w Stambule, która oznacza przedłużanie się politycznego kryzysu w kraju, odbiła się mocnym echem na rynkach finansowych. Jeszcze przed jej ogłoszeniem kurs tureckiej waluty po raz pierwszy od października spadł poniżej poziomu sześciu lir za dolara, a później jej deprecjacja nabrała tempa. W poniedziałek wieczorem dolar kosztował 6,08 liry, a we wtorek po południu kurs oscyluje w okolicach 6,16. To najniższy poziom tureckiej waluty od 5 października zeszłego roku. Na decyzję YSK zareagował też główny indeks giełdy w Stambule - BIST100, który we wtorek spadł o 1,61 proc., schodząc do najniższego poziomu od końca marca.

Inwestorzy obawiają się, że przeciągający się konflikt polityczny odsunie w czasie potrzebne do wydobycia gospodarki z kryzysu reformy bądź nawet skłoni rząd do zrezygnowania z nich. Turcja zmaga się jednocześnie z ujemnym wzrostem gospodarczym, wysoką inflacją, spadkiem wartości waluty i wysokim bezrobociem.

Reklama

>>> Czytaj też: Erdogan o decyzji ws. anulowania wyników w Stambule: To wzmocni demokrację