Jeżeli ostatnio usłyszeliśmy jakieś słowa, które powinny zelektryzować myślącą część opinii publicznej, to te sprzed prawie dziesięciu lat. To słowa byłego szefa KPRM Tomasza Arabskiego, że podpisał instrukcję dotyczącą bezpieczeństwa lotów VIP-ów bez czytania…
Nie pastwię się nad nim. Podobnie jak on zachowywało się wielu urzędników, prezesów, dyrektorów oraz decydentów przed 10 kwietnia 2010 r. Czy potem sytuacja uległa zmianie? Polska jest krajem rozbudowanych procedur, lecz przestrzeganych o tyle, o ile wystarcza sił. Nawet Beata Kempa, szefowa kancelarii premier Beaty Szydło (piszę „nawet”, bo wywodzi się ona ze środowiska szczególnie dotkniętego katastrofą smoleńską), mętnie wypowiadała się, kiedy w grudniu 2016 r. DGP ujawnił, że w rządowym samolocie powracającym z Londynu nie przestrzegano niektórych, zapewne uznanych za nieżyciowe, punktów instrukcji, której nie przeczytał kiedyś Arabski.
Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP