Donald Trump potwierdził swój poniedziałkowy tweet, który zmroził inwestorów, stwierdzając w środę wieczorem, że „Chiny złamały umowę” handlową z USA. Atmosfera przed weekendowymi rozmowami delegacji chińskiej i amerykańskiej z udziałem wicepremiera Liu Che stała się niezwykle napięta. Wieści o możliwym podniesieniu amerykańskich ceł na chińskie produkty, i odwrotnie, poskutkowała spadkiem cen akcji na giełdach. Prezydent USA chce podnieść cła z 10 proc. do 25 proc. i podwyższoną stawką obciążyć import o wartości 300 mld USD. Chiński odwet może w efekcie zaszkodzić amerykańskim eksporterom samochodów czy dóbr luksusowych.

- Wpis Trumpa można uznać za pokerowe zagranie, mające dać przewagę USA w dalszych negocjacjach handlowych z Chinami, które miałoby zmobilizować stronę chińską do szybszego podpisania porozumienia - mówi w rozmowie z MarketNews24 Maciej Leściorz, ekspert CMC Markets.

W praktyce istnieje ryzyko, że negocjacje zostaną zerwane, a wzajemne relacje mocno się ochłodzą.

Reklama

Niespodziewanym zwycięzcą politycznych rozgrywek mogą stać się kierowcy. W krótkim terminie wprowadzenie wyższych ceł mogłoby bowiem powstrzymać zwyżki cen ropy, które rosną w związku z obawami o zmniejszenie wydobycia przez kraje OPEC i o skutki sankcji nałożonych na Iran.

- Eskalacja konfliktu mogłaby się odbić negatywnie na cenach surowców. Na rynek może powrócić awersja do ryzyka. Jest to czynnik, który może wpływać na ceny ropy naftowej, bilansujący ich ostatnie zwyżki - wyjaśnia ekspert z CMC Markets.

>>> Czytaj też: Losy świata w rękach Waszyngtonu i Pekinu. Oto ranking zagrożeń dla globalnej gospodarki