Arabia Saudyjska i Egipt skutecznie przekonały Donalda Trumpa do zmiany amerykańskiej polityki wobec Libii i wsparcia gen. Chalify Haftara, watażki prowadzącego ofensywę przeciw uznawanemu przez ONZ rządowi tego kraju - pisze w poniedziałek "The Wall Street Journal".

Powołując się na wysokie rangą źródło w amerykańskiej administracji oraz dwa źródła saudyjskie "WSJ" ujawnił, że na początku kwietnia saudyjski następca tronu, książę Muhammad ibn Salman oraz prezydent Egiptu Abd el-Fatah es-Sisi wezwali Trumpa, by poparł Haftara, którego siły dążą do zdobycia Trypolisu. Mniej więcej tydzień później prezydent USA zadzwonił do Haftara, z którym - jak podano w komunikacie Białego Domu - "dyskutowali o wspólnej wizję transformacji Libii w kierunku stabilnego, demokratycznego systemu politycznego".

"WSJ" podkreśla, że była to znacząca zmiana amerykańskiej polityki wobec Haftara, bo przez ostatnie kilka lat Waszyngton wspierał uznawany przez ONZ rząd Libii i współdziałał z nim w wojnie z dżihadystami z Państwa Islamskiego. Przed rozmową Trumpa z Haftarem USA potępiały jego ofensywę i wzywały do wstrzymania walk - zaledwie tydzień wcześniej mówił o tym sekretarz stanu Mike Pompeo. Od czasu ich rozmowy takie wezwania USA ustały.

Wspierany przez Zachód rząd w Trypolisie jest postrzegany przez Arabię Saudyjską i Egipt jako sprzymierzony z ich regionalnymi rywalami Turcją i Katarem, a także z islamskimi ekstremistami. Według cytowanych źródeł książę Mohammad miał powiedzieć Trumpowi, że prorządowe milicje w Trypolisie są powiązane z Państwem Islamskim i Al-Kaidą.

W trwającym od ośmiu lat konflikcie w Libii kraj ten stał się polem walki rozmaitych ugrupowań, milicji, gangów i radykalnych islamistów. Niektóre z ugrupowań islamistycznych są obecne w Trypolisie i niektóre z nich opowiedziały się za wspieranym przez ONZ rządem w jego walce z Haftarem, gdyż postrzegają go jako bezpośrednie zagrożenie dla swojego istnienia.

Reklama

Od 2015 r. w Libii funkcjonują faktycznie dwa ośrodki władzy - jeden w Trypolisie, a drugi na wschodzie kraju. Haftar od dawna zapowiadał zdobycie siłą Trypolisu, ale po części powstrzymywał go przed tym sprzeciw społeczności międzynarodowej, w tym USA. W ciągu ostatnich dwóch lat wpływy Haftara w Libii wzrosły i pozyskał on jako sojuszników Arabię Saudyjską i Egipt.

"WSJ" zwraca uwagę, że zmiana pozycji wobec Libii pokazuje, jak łatwo Trump może odwrócić kluczowe elementy amerykańskiej polityki zagranicznej pod wpływem rozmów z innymi przywódcami. Gazeta przypomina, że ogłoszenie decyzji o wycofaniu wojsk z Syrii nastąpiło po rozmowie telefonicznej z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem w grudniu zeszłego roku, a w kwietniu Trump podjął kroki w celu uznania Bractwa Muzułmańskiego za organizację terrorystyczną przekonany do tego przez Sisiego.

>>> Czytaj też: Jurasz: Romans nacjonalizmu z religią może nas wiele kosztować [OPINIA]