Zgodnie z rozporządzeniem prezydenta, w tegorocznych wyborach do PE w Polsce wybranych ma zostać 52 europosłów, o 1 więcej niż poprzednio. Nową liczbę wybieranych w poszczególnych krajach europosłów ustalono przy założeniu, że w nowej kadencji europarlamentu nie będzie już brytyjskich posłów.

Jednak w minionym tygodniu brytyjski minister i de facto wicepremier David Lidington potwierdził, że Wielka Brytania weźmie udział wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jeśli zaś na początku nowej kadencji europarlamentarnej Wielka Brytania wciąż będzie państwem członkowskim Wspólnoty, Polska w PE obsadzi 51, a nie 52 mandaty.

Szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak mówiła PAP, że w tej sytuacji zastosowane zostaną przepisy specjalnej ustawy, określającej zasady na jakich wskazany zostanie ten z wybranych w majowych wyborach posłów do europarlamentu, który nie obejmie mandatu.

Zgodnie z ustawą, PKW po ustaleniu wyników wyborów do PE ustala, któremu komitetowi wyborczemu przypadnie 52 mandat. Następnie PKW ma ustalić, który spośród posłów do PE wybrany z list tego komitetu uzyskał najmniejszą liczbę głosów. Zgodnie z nowymi przepisami to ten poseł straci mandat w PE, w razie gdyby Polsce przypadło ich 51, a nie 52.

Reklama

Pietrzak zwracała uwagę, że decyzja Rady Europejskiej, na mocy której mandaty europosłów obsadzane przez Wielką Brytanię zostały podzielone między poszczególne państwa członkowskie zawiera w sobie warunek zawieszający, mówiący o tym, że jeśli Zjednoczone Królestwo będzie członkiem UE na początku nowej kadencji parlamentarnej to liczba przedstawicieli obejmujących swoje funkcje jest taka, jaka była poprzednio. "Przyznam szczerze, że jestem zbulwersowana postawą struktur europejskich. Jak można było doprowadzić do takiej niepewności prawnej?" - mówiła.

Szefowa KBW zwracała ponadto uwagę, że nie wiemy dziś, jak długo Brytyjczycy pozostaną w Unii. Jeśli Wielka Brytania opuści UE w trakcie kadencji PE, swój mandat obejmie 52. wybrany w Polsce europoseł.

>>> Czytaj też: Brytyjski wiceminister ds. brexitu: UE zmierza w zdecydowanie złą stronę