Pierwsze przemówienie Wołodymyra Zełenskiego po zaprzysiężeniu w poniedziałek na urząd prezydenta Ukrainy prasa rosyjska ocenia jako zaskakujące; podkreśla, że Zełenski użył języka rosyjskiego i ocenia to jako gest, na który Rosja powinna odpowiedzieć.

"Pierwsza mowa prezydencka Zełenskiego wielu zadziwiła - zarówno stylistyką, jak i treścią. Szef państwa mówił w sposób prosty, bez patosu, zwracał się do zwykłych obywateli w języku dla nich zrozumiałym" - konstatuje wtorkowa "Niezawisimaja Gazieta".

Relacjonuje, że "w pierwszych minutach prezydentury Zełenski oświadczył, że dla pokoju jest gotów na wszystko i wyjaśnił, że +wszystko+ nie oznacza zrezygnowania z ukraińskich terytoriów". Zdaniem "NG" słowa Zełenskiego o tym, że pierwszym krokiem na drodze do rozpoczęcia dialogu mogłaby być wymiana jeńców i fakt, że Zełenski przeszedł w przemówieniu na język rosyjski oznacza, że nowy prezydent Ukrainy "faktycznie zaproponował władzom rosyjskim negocjacje".

W rządowej "Rossijskiej Gaziecie" znany politolog Fiodor Łukjanow ocenia, że Zełenski osiągnął efekt wizerunkowy. Niemniej, jego zdaniem "na razie nie ma jasności, jeśli chodzi o treść polityki" nowego prezydenta Ukrainy i "nie wiadomo, jakim prezydentem będzie Zełenski". Jednocześnie Łukjanow łączy wybór Zełenskiego z procesem "zmiany pokolenia politycznego, który trwa na całym świecie". Porównuje Zełenskiego do byłego prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego i obecnego premiera Armenii Nikola Paszyniana. "Zełenskiego, Paszyniana i wielu europejskich, a nawet amerykańskich polityków nowej fali łączy jedno: nie interesuje ich system wyznaczników ideologicznych, który liczył się w poprzednich dekadach. Czarno-biały szablon XX wieku zakończył się, nastała różnobarwna epoka" - konkluduje komentator "Rossijskiej Gaziety".

W krótkim komentarzu dla innego dziennika, "Wiedomosti", Łukjanow zwrócił uwagę, że Zełenski nie wspomniał w przemówieniu o Rosji, co - zdaniem politologa - kontrastuje z wypowiedziami władz Ukrainy w poprzednich latach. "Zełenski wskazał, że problemy Ukrainy to jej problemy, a filozofia (poprzedniego prezydenta Petra) Poroszenki polegała na tym, że problemem Ukrainy jest Rosja" - powiedział politolog.

Reklama

Inny ekspert, Wiktor Mironienko z Instytutu Europy Rosyjskiej Akademii Nauk ocenił, że Zełenski wysłał pod adresem Rosji sygnał, że pragnie pokoju i przerwania ludzkich cierpień. Dla osiągnięcia tego celu Zełenski gotów jest rozmawiać z każdym, nawet jeśli będzie go to kosztować urząd prezydenta; Moskwa powinna jakoś na to odpowiedzieć - uważa Mironienko.

W osobnym artykule redakcyjnym "Wiedomosti" oceniają, że Zełenski nie sprawuje funkcji prezydenta nawet jeden dzień, a już "wiele uczynił dla tego, by stale i w sposób nieunikniony porównywano go do prezydenta Władimira Putina - być może, nie zawsze na korzyść rosyjskiego prezydenta".

Dziennik wybija w szczególności słowa Zełenskiego o tym, że "wiele różnych nieszczęść sprawia, iż Ukraińcy są nieszczęśliwi" i obietnicę: "będę robić wszystko, żebyście nie płakali".

"Te proste i mocne słowa dla Kremla brzmią pewnie buntowniczo: przekreślają rozpowszechniony w Rosji stosunek władz do obywateli" - oceniają "Wiedomosti". Owa postawa rosyjskich władz polega, zdaniem dziennika, na traktowaniu społeczeństwa jako "źródła podatków i legitymizacji dla decyzji i kandydatów uzgodnionych na górze".

"Putin nie pogratulował Zełenskiemu zaprzysiężenia, podobnie jak jego wyboru. Na czele Ukrainy nie stał bodajże jeszcze polityk bardziej obcy Kremlowi ze swoim odrzuceniem +realnej polityki+. Jednak obcość nie oznacza wstrętu. Istnieje ryzyko, że słowa, czy Rosjanie chcą, +żeby było jak na Ukrainie+ - które stały się już aforyzmem - zaczną coraz bardziej tracić swoje pierwotnie negatywne znaczenie" - konkludują "Wiedomosti".

>>> Czytaj też: Zełenski prosi USA o nasilenie sankcji wobec Rosji. "Samodzielnie nie pokonamy rosyjskiej agresji"