Temat praworządności i rozmaitych zmian, często zaskakujących, i znajdujących jedynie uzasadnienie doraźne, polityczne, ciągnie się w Rumunii od początku rządów obecnej koalicji. Szczególnie krytykowana przez opozycję jak i opinię międzynarodową sprawa to sposób uchwalania prawa. Bardzo częstym zjawiskiem w rumuńskiej polityce ostatnich lat jest obejście długotrwałej procedury ustawodawczej i stosowanie przez rząd tzw. rozporządzeń w trybie specjalnym. Jest to ustawodawcza furtka, która miała być narzędziem reagowania w sytuacjach nagłych, kryzysowych, a stała się de facto sposobem rządzenia.

Celem głównym działań rządzących jest taka zmiana w ustawodawstwie, aby zdjąć z części prominentnych reprezentantów klasy politycznej damoklesowy miecz w postaci zarzutów i wyroków w sprawach głównie korupcyjnych i handlem wpływami. Liviu Dragnea, przewodniczący partii socjaldemokratycznej i marszałek Izby Niższej rumuńskiego parlamentu, skazany prawomocnym wyrokiem w procesie korupcyjnym właśnie ze względu na ten wyrok nie może pełnić funkcji premiera, a nominowane przez niego na to stanowisko osoby od początku kadencji w pewnym momencie buntowały się przeciwko jego pozycji, co w efekcie doprowadzało do braku politycznej stabilności rządowej. Wyjątkiem od tej reguły jest była współpracownica Dragnej, Viorica Dancila, która zasiada w fotelu prezesa rady ministrów od ponad roku. Choć i w tym przypadku ostatnio pojawiają się coraz częściej opinie o chęci uzyskania większej autonomii politycznej wobec przewodniczącego partii.

>>> Czytaj też: Polityczna gra "w korupcję". Rumuni wypowiedzą się na ten temat w referendum

Samo referendum prezydent ogłosił 28 marca, zaś pytania referendalne sformułowane zostały niecały miesiąc później, bo 25 kwietnia br. i brzmią one następująco:

Reklama

1. Czy zgadzasz się z zakazem amnestii i ułaskawienia za przestępstwa korupcyjne?

2. Czy zgadzasz się z zakazem wydawania przez rząd rozporządzeń w trybie specjalnym w odniesieniu do przestępstw, kar i organizacji systemu sprawiedliwości, a także z rozszerzeniem prawa do zaskarżania takich rozporządzeń bezpośrednio w Trybunale Konstytucyjnym?

– Od dwóch i pół roku PSD próbuje podkopywać prawo, aby przestępcy, którym udało się wedrzeć na szczyty władzy państwowej mogli pozostać bezkarni. Drodzy Rumuni, jeśli stracimy niezależność sądownictwa, stracimy i szansę na autostrady, szpitale, przedszkola i szkoły. Jeśli pozwolimy im zepsuć nasze państwo, to wtedy zapłacą za to właśnie Rumunii. Nie pozwolimy na to! Pokażmy światu, że nie jesteśmy narodem złodziei, tylko narodem ludzi uczciwych. I dla tego właśnie, dla naszej przyszłości, 26 maja pójdźmy zagłosować! – powiedział prezydent Iohannis w trakcie mitingu PNL w Jassach w ubiegłym tygodniu.

Sondaże opinii publicznej wskazują, że inicjatywa zorganizowania referendum spotyka się z aprobatą zdecydowanej większości społeczeństwa. Naturalnie, członkowie koalicji rządzącej uważają ideę tego referendum za niepotrzebną i szkodliwą, a marszałek Senatu,Calin Popescu-Tariceanu namawia do nieuczestniczenia w głosowaniu.

Potrójne głosowanie

15 maja, na niecałe dwa tygodnie przed wyborami, rumuńska Centralna Komisja Wyborcza (rum. Birou Central Electoral) zadecydowała o zmianie formy oddawania głosów. Wyborcy otrzymają tego dnia trzy karty: jedna z listami partyjnymi kandydatów do Parlamentu Europejskiego i dwie kolejne – odnoszące się do referendum. Każde z pytań referendalnych będzie na osobnej karcie, a więc technicznie będziemy mieli do czynienia z dwoma referendami odnośnie zmian w wymiarze sprawiedliwości. Dla każdej z kart przeznaczona będzie osobna urna, chociaż, jak ogłosiła Komisja, ewentualna pomyłka w wyborze urny nie będzie skutkowała nieważnym głosem. W każdym lokalu wyborczym będzie specjalna urna, do której trafią wszystkie karty referendalne, które z kolei będą oddzielone po zakończeniu głosowania.

Według rumuńskiego prawa, referendum będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział 30% uprawnionych do głosowania. Punktem odniesienia się będą tutaj listy wyborcze, a nie rejestr wyborczy – co na początku maja chciał zmodyfikować rząd premier Dancili właśnie w trybie rozporządzenia w trybie specjalnym, ale w końcu nie zdecydował się na taki krok. Próg wyborczy obniżono kilka lat temu z 50%+1 do 30%, po nieudanej próbie odwołania prezydenta Basescu w 2012 roku, kiedy to do odwołania prezydenta zabrakło ledwie kilka procent głosów, mimo tego, że przytłaczająca większość wyborców zagłosowała przeciwko niemu.

Kampania europarlamentarna zdominowana sprawami praworządności

Jednym z głównych tematów rumuńskiej kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego jest sprawa praworządności, państwa prawa i stosunku do Unii Europejskiej. Tematyka ewentualnego Roexitu niemal nie istnieje, nie pozwala bowiem na takie polityczne wykorzystanie takiego tematu stanowisko społeczeństwa – Rumunii nadal należą do najbardziej zagorzałych euroentuzjastów. Ewentualne dyskusje polityczne odnoszą się jedynie do kwestii pilnowania rumuńskich interesów w ramach UE i ew. postulatów reformy UE. Sondaże wskazują jednakowoż na stosunkowo niskie zainteresowanie tymi wyborami w społeczeństwie. Ledwie jedna trzecia uprawnionych do głosowania deklarowała gotowość do pójścia do urn.

W chwili obecnej sondaże wskazują, że w wyścigu wyborczym rządząca Partia Socjaldemokratyczna PSD oraz główna partia opozycyjna – narodowi liberałowie, z których wywodzi się prezydent Iohannis idą łeb w łeb. Sondaż INSCOP z 13 maja pokazuje, że każde z tych ugrupowań może liczyć na około 26% głosów. Trzecie miejsce w rankingu sondażowym zajmuje Sojusz 2020, na który chce zagłosować 20% respondentów, na dalszych miejscach znajdują się ugrupowanie byłego premiera Victora Ponty z PSD – Pro Romania (8,5%) oraz współrządzący z Socjaldemokratami Sojusz Liberałów i Demokratów, którym kieruje marszałek Senatu Calin Popescu-Tariceanu (8,2%). Poniżej 5%-go progu wyborczego znajduje się Partia Mniejszości Węgierskiej (4,0%) oraz Partia Ruch Ludowy (3,5%).

Interesujący w tym zestawieniu jest miejsce trzecie i czwarte, a więc Pro Romania oraz Sojusz 2020 złożony ze stronnictw byłego komisarza UE i premiera Rumunii Daciana Ciolosa oraz partii Sojusz dla Ocalenia Rumunii Dana Barny. Najprawdopodobniej te dwa ugrupowania będą języczkiem u wagi rumuńskiej polityki – ze względu na układ sił politycznych w Rumunii mogą odegrać sporą rolę w nadchodzących wyborach prezydenckich i przyszłorocznych parlamentarnych.

>>> Czytaj też: Rumuński rząd składa obietnice wyborcze, które są sprzeczne z prognozami UE

Autor: Marek Marszałek