Bułgarska Partia Socjalistyczna (BSP) liczyła na zwycięstwo i doprowadzenie do przedterminowych wyborów. Drugie miejsce pozbawiło BSP tej nadziei, chociaż podczas kampanii przez kilka tygodni była na czele sondaży.

„Wbrew skandalom majątkowym (ujawnionym przez oponentów – PAP) Borisow przyczynił się do miażdżącej porażki lewicy” – pisze opozycyjny „Sega”. Dla portali Dnewnik i Mediapool, sympatyzujących z tzw. starą centroprawicą, najważniejszym wynikiem niedzielnych wyborów jest wprowadzenie jednego posła przez nową koalicję rozproszonych do niedawna formacji, reprezentujących zwolenników partii liberalnych z początku lat 90.

Wyniki koalicji o nazwie Demokratyczna Bułgaria jednak jeszcze nie są pewne, gdyż do poniedziałku rano Centralna Komisja Wyborcza opublikowała dane wyłącznie na podstawie 74 proc. protokołów. Według nich GERB otrzymał 30,62 proc. głosów, lewica – 24,59 proc., turecki Ruch na rzecz Praw i Swobód - 15,01 proc., nacjonalistyczna WMRO 7,76. Demokratyczna Bułgaria jest na granicy, lecz to może się zmienić.

Według danych CKW liczenie głosów potrwa do poniedziałkowego wieczoru lub nawet do wtorku, gdyż w dokumentach jest sporo błędów. Według rzecznika CKW Aleksandra Aleksandrowa część członków lokalnych komisji nie zapoznała się z instrukcjami, zwłaszcza w lokalach, w których próbnie zainstalowano maszyny do głosowania.

Reklama

Frekwencja była rekordowo niska; według agencji socjologicznych wyniosła ona około 30 proc. CKW wciąż nie podała oficjalnych danych o frekwencji.

Główną przyczyną porażki lewicy według komentatorów jest brak wizji na przyszłość UE i koncentrowanie się wyłącznie na korupcji wśród oponentów. Komentatorzy podkreślają wiodącą rolę premiera Borisowa, który niemal osobiście w ostatnim tygodniu przed głosowaniem wyprowadził swoją partię z trudnej sytuacji, jeździł po kraju, otwierał zakłady, obiecywał podwyżki i mówił o braku wizji wśród oponentów.

Na lewicy słychać głosy o konieczności dymisji przewodniczącej Kornelii Ninowej. Ważnym błędem Ninowej według części jej wewnątrzpartyjnych oponentów jest niemal osobista wojna z dawnym liderem i przewodniczącym Partii Europejskich Socjalistów (PES) Sergejem Staniszewem, którego nawet nie chciała wpisać na listę kandydatów.

BSP została podzielona. Wewnętrzne ataki, słaba kampania i brak pozytywnego przesłania odepchnęły elektorat peryferyjny i sprowadziły głosujących wyłącznie do grona najtrwalszych zwolenników - komentował dziennikarz Petyr Wołgin, znany z lewicowych poglądów.

>>> Czytaj też: Wyniki wyborów do Europarlamentu w krajach UE. Tak głosowała Europa