Im społeczeństwo jest bogatsze, tym więcej śmieci produkuje. Wzrost PKB czy transfery socjalne powodują, że góra tego typu odpadów co roku rośnie nawet o 20 procent.
W gminie Przygodzice (województwo wielkopolskie) liczącej nieco ponad 12 tys. mieszkańców w 2016 r. – gdy weszło świadczenie 500 plus (kwiecień) – zebrano 95 ton odpadów wielkogabarytowych, a rok temu było ich już 147 ton. – Przyrost tego rodzaju odpadów jest dramatyczny. Po ich strukturze widać, że są to meble po roku lub dwóch użytkowania – mówi inspektor do spraw gospodarki odpadami w gminie Przygodzice Andrzej Pichet. W gminie Kamienna Góra liczącej ponad 9 tys. mieszkańców (województwo dolnośląskie) zgromadzono trzy lata temu 58 ton starych mebli, sprzętów elektrycznych i opon, rok później były to już 162 tony, rok temu – 142 tony, w tym tylko podczas jednej wiosennej zbiórki – 70 ton niepotrzebnych gratów.
– Pierwszy wzrost ilości odpadów wielkogabarytowych branża odpadowa odnotowała w 2013 r. – wówczas przyszła rewolucja śmieciowa – mówi Karol Wójcik ze Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami. Od tamtego momentu odpady komunalne mieszkańcy oddają bez limitu w ramach opłaty wnoszonej do gminy. – Wtedy było to głównie wietrzenie strychów – podkreśla. Jak ocenia – teraz mamy do czynienia m.in. z efektem programów społecznych i wzrostem zamożności społeczeństwa. I podaje przykład liczącego ponad 10 tys. mieszkańców podwarszawskiego Izabelina: w 2016 r. mieszkańcy tej gminy oddali 125 ton, w 2017 r. – 160 ton, a w 2018 r. – 184 tony odpadów wielkogabarytowych.

Bogatsi śmiecą więcej

– Istnieje ścisła korelacja pomiędzy wzrostem ilości tworzonych odpadów a wzrostem PKB i kilkoma innymi czynnikami, takimi jak stopień wskaźników śmiertelności niemowląt (INF), długości życia (LFE), zatrudnienia w sektorze rolnictwa (LFA) oraz usług (LFS) – wyjaśnia prezes fundacji Nasza Ziemia Sławomir Brzózek. Ale, jak zaznacza, to wzrost produktu krajowego brutto ma kluczowe znaczenie i w zależności od stopnia zamożności społeczeństwa przekłada się na wzrost ilości odpadów, równy od kilku do kilkudziesięciu procent wzrostu PKB. Według eksperta dla Polski można przyjąć, że wzrost PKB o 3,5 proc. będzie skutkował 1,5-procentowym wzrostem ilości odpadów. Polska gospodarka w ostatnim czasie rośnie jeszcze szybciej – w I kwartale tego roku PKB wzrósł o 4,7 proc., a w ostatnim kwartale ubiegłego roku o 4,9 proc. Przyrost odpadów nie powinien więc dziwić.
Reklama
Jednak jaki wpływ na ilość zostawianych śmieci wielkogabarytowych ma wypłata świadczenia 500 plus? Wskazówką są nie tylko obserwacje osób z branży śmieciowej. Rok po wejściu programu w życie profesor Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu Marek Kośny przeanalizował deklaracje składane przez polskie rodziny w badaniach GUS dotyczących budżetów gospodarstw domowych. Wynikało z nich, że na zakup „urządzeń domowych” korzystający z 500 plus wydali o blisko 90 proc. więcej niż w roku, gdy program jeszcze nie działał.

Sezon na wielkie gabaryty

Więcej mebli wielkogabarytowych w punktach selektywnej zbiórki odpadów komunalnych (PSZOK) to więcej rąk potrzebnych do pracy. A sezon na wymianę domowego wyposażenia jest teraz w pełni. Mniejsze gminy organizują zbiórki zazwyczaj raz do roku, właśnie w okresie wiosenno-letnim, na przełomie kwietnia, maja, czerwca; większe miasta – nawet kilka razy w roku. – Odpady wielkogabarytowe w większości da się recyklingować – mówi Karol Wójcik. – Płyta paździerzowa nie nadaje się do przetworzenia. Natomiast deska trafi do recyklera, a on zrobi z niego płytę MDF lub wykorzysta jako zrębkę energetyczną spalaną z odzyskiem energii. Sprzedać można także metalowe elementy. Materiałowa część zostanie przerobiona na paliwo alternatywne, które trafi do pieców i cementowni. Niewielkie elementy raczej do spalarni – dodaje.
Żeby szybciej pozbyć się narastającej góry szaf, meblościanek i kredensów, trzeba zatrudnić więcej ekip do ich rozbiórki. To jednak koszty, a samorządowcy nie chcą podnosić mieszkańcom opłat za odbiór śmieci, które i tak w ostatnim czasie w części gmin poszybowały do góry. – Ludzie nie chcą płacić więcej – zaznacza Andrzej Pichet. – Recykling kosztuje i musi kosztować. Ludzi trzeba zatrudnić. Meble trzeba rozmontować. Musimy zacząć recyklingować na serio – podkreśla z kolei Karol Wójcik. Nieposegregowane wielkogabarytowe odpady zalegają, w dodatku są podatne na ogień. W Ostrowie Wielkopolskim na początku czerwca doszło do pożaru na terenie PSZOK, gdzie składowano właśnie między innymi oddane przez mieszkańców meble.

Odpadowy problem

Samorządy odnotowują wzrosty wytwarzanych odpadów nie tylko w odniesieniu do wielkich gabarytów. Przykładowo w gminie Kamienna Góra w kwietniu zebrano około 200 ton śmieci (bez mebli, sprzętu elektronicznego i opon), a w tym samym miesiącu rok temu – 169 ton. I chociaż potrzeba szczegółowych danych, by móc odpowiedzieć na pytanie, jaka jest tego przyczyna, to można przypuszczać – biorąc pod uwagę chociażby wskaźniki wzrostu gospodarczego – że śmiecić będziemy coraz więcej. – Dlatego tak ważne jest tworzenie skutecznego systemu zbierania i przetwarzania odpadów – w przeciwnym razie zasypalibyśmy się własnymi odpadami, a gospodarka musiałby ciągle korzystać z surowców naturalnych – zaznacza Sławomir Brzózek.
Samorządowcy podkreślają natomiast, że przed nami jeszcze dużo pracy. Z danych, do których dotarł DGP, z 16 największych miast wynika, że 50-procentowy poziom recyklingu osiągniemy w 2027 r., a nie – do czego obligują nas unijne przepisy – już w przyszłym roku. Na śmietnik trafia nawet do 75 proc. odpadów zmieszanych.

>>> Czytaj też: By powstrzymać degradację, nie możemy kierować się jedynie wzrostem gospodarczym