Kramp-Karrenbauer podkreśliła, że wydatki na obronność powinny być zwiększone ze względu na własny interes Niemiec. "Nie ma to nic wspólnego z prezydentem (Donaldem) Trumpem; nie ma to nic wspólnego z NATO; chodzi o właściwe zaopatrzenie naszych żołnierzy" - powiedziała przewodnicząca partii Angeli Merkel podczas wystąpienia na konferencji w Berlinie, zorganizowanej przez stowarzyszenie Atlantik-Bruecke (Most Atlantycki), które zabiega o rozwój współpracy między Europą a USA.

"Chodzi o wzajemne zaufanie. I o to, żeby Niemcy były wiarygodnym partnerem. Dwa procent PKB na wydatki wojskowe, to także sygnał dla krajów NATO w Europie Wschodniej, które czują się zagrożone przez Rosję. Chodzi tutaj o europejską spójność" - zadeklarowała.

Szefowa CDU opowiedziała się również za wzmocnieniem europejskiej części NATO, tak by dorównała amerykańskiej. Zdaniem chadeckiej polityk w interesie USA jest silna Europa. Kramp-Karrenbauer zastrzegła jednak, że dyskusja nt. sprawiedliwego rozłożenia kosztów nie może ograniczać się do wydatków na obronność. Jej zdaniem Stany Zjednoczone powinny przyłączyć się do międzynarodowych wysiłków, zmierzających do ochrony klimatu oraz pomóc Europie w znalezieniu właściwej reakcji na rosnącą potęgę Chin.

W tym roku Niemcy mają wydać na obronę 47,3 mld euro - 1,35 proc. PKB. W 2020 roku odsetek ma wzrosnąć do 1,37 proc. Jednak zgodnie z planami ministra finansów i wicekanclerza Olafa Scholza do 2023 roku spadnie on do 1,25 proc. PKB.

Reklama

W 2014 roku podczas szczytu w walijskim Newport państwa NATO zobowiązały się, że w ciągu 10 lat podniosą wydatki na cele wojskowe do 2 proc. PKB rocznie.

>>> Czytaj też: Stosunek do Rosji dzieli Niemców. "Im dalej na wschód, tym większa sympatia wobec Moskwy"