Działania Unii Europejskiej mające na celu zdyscyplinowanie Włoch za nadmierne zaciąganie długów każą zadać niewygodne pytanie: jakie znaczenie mają zasady, którym brakuje wiarygodności, wobec kogoś, kto działa w złej wierze? Niewielkie – czytamy w komentarzu redakcyjnym agencji Bloomberg.

Czwarta największa gospodarka UE nie tylko nie spełniła zasad budżetowych Unii – jej populistyczny rząd wielokrotnie i w otwarty sposób lekceważył je. W ubiegłym roku Bruksela próbowała łagodzić karę, później groziła palcem. Teraz jednak Unia postanowiła zagrozić Rzymowi paragrafami.

Orzeczenie KE z tego tygodnia może doprowadzić do nałożenia na Włochy wstępnej kary wysokości 3,5 mld euro oraz do nałożenia ściślejszego nadzoru nad włoską polityką fiskalną. Jeśli kraj ten wciąż będzie łamał zasady, może być ukarany nawet do wysokości 0,5 proc. PKB oraz może utracić dostęp do pożyczek z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, zaś włoskie emisje obligacji mogą być nadzorowane.

Bez wątpienia Włochy potrzebują nowej polityki fiskalnej – nie dlatego, aby udobruchać Brukselę, ale we własnym interesie. Jak dotąd Włochy nie miały problemów, aby znaleźć chętnych na swoje obligacje, ale rozrzutne wydatki, niewystarczająca redukcja zadłużenia oraz brak reform gospodarczych mogą to zmienić nawet w krótkiej perspektywie.

Znajdujące się u władzy ugrupowania – Liga oraz Ruch Pięciu Gwiazd – zdają się tym nie przejmować. Co więcej, mają nadzieję na zdobycie większego poparcia kolejnymi populistycznymi obietnicami. Premier kraju Giuseppe Conte, który prowadzi mediacje między rządowymi partnerami koalicyjnymi, zagroził w poniedziałek, że jeśli sytuacja się nie zmieni, to zrezygnuje ze stanowiska.

Reklama

Unia Europejska ma uzasadniony interes w tym, aby powstrzymać Włochy przed samobójczą polityką, ponieważ konsekwencje w przypadku wybuchu kryzysu nie będą ograniczone do tylko jednego kraju. Niemniej obecne podejście Brukseli do kontroli fiskalnej we Włoszech to działanie na rzecz populistów. Doszło nawet do tego, że współrządząca Liga pod kierownictwem Matteo Salviniego z łamania zasad UE uczyniła polityczną cnotę.

Ustanowienie pewnych zasad i zobowiązanie do kontroli długu i deficytów w ramach unii walutowej ma sens, szczególnie dlatego, że każdy kryzys zadłużeniowy powoduje presję na ratowanie innych członków unii. Niemniej zasady te muszą być dobrze skonstruowane, stosowane konsekwentnie, zaś obywatelom powinno się je zaprezentować w zrozumiały sposób, który będzie prowadził do poparcia. Tymczasem w praktyce europejskie zasady były zarówno zbyt sztywne (zwłaszcza w okresach gorszej koniunktury) jak i nieregularnie egzekwowane. Należy zatem wybaczyć wyborcom przekonanie, że narzucony im system jest pozbawiony zasad i nieprzejrzysty.
Z pewnością włoski rząd musi zacząć zachowywać się bardziej odpowiedzialnie, ale Unia Europejska musi być też bardziej zręczna i powinna dyscyplinować bardziej konsekwentnie. Obecnie nie mamy do czynienia ani z jednym, ani z drugim.

>>> Czytaj też: Premier Włoch przestrzega koalicjantów przed rzucaniem wyzwania UE