O ataki na cywilne statki oskarżył władze w Teheranie sekretarz stanu USA Mike Pompeo, przypomina dziennik, zgadzając się z jego słowami, iż jedynie zaawansowane wojskowo państwo mogło przeprowadzić taką operację.

"Jest niemal pewne, że Iran stoi za atakami, co powoduje, iż jeszcze ważniejsze jest to, by Zachód zjednoczył się w opozycji wobec irańskiej agresji" - wzywa "WSJ".

W ocenie konserwatywnej gazety "Irańczycy, pod intensywną finansową presją amerykańskich sankcji na eksport ropy, wysyłają światu wiadomość: naciskajcie na USA, by zniosły sankcje lub więcej będzie takich lub gorszych (ataków), zakłócających dostawy ropy w Zatoce Perskiej".

"WSJ" utrzymuje, że ataki na tankowce "uprawomocniają decyzję USA z ubiegłego miesiąca, która spotkała się wtedy ze sceptycyzmem, by wysłać lotniskowiec USS Abraham Lincoln wraz w niszczycielami i krążownikami do Zatoki Perskiej".

Reklama

Irańczycy "nie byli subtelni w wysłanej wiadomości". Atak miał miejsce podczas pobytu w Teheranie premiera Japonii Shinzo Abe, który zaoferował mediacje między USA i Iranem. "Strategia Iranu to zastraszyć Europę oraz Japonię przez grożenie ważnym dostawom przez cieśninę Ormuz i podnoszenie cen ropy" - uważa "WSJ". "Najgorszym możliwym sygnałem" byłoby "ugięcie się Europejczyków pod presją militarną Iranu" w następstwie ataków.

Jak ocenia "WSJ", nie jest przypadkiem, iż dzień przed atakami w Zatoce Omańskiej proirańscy jemeńscy rebelianci Huti trafili pociskiem lotnisko w Arabii Saudyjskiej, wskutek czego rannych zostało 26 cywilów. Miesiąc wcześniej przeprowadzili natomiast atak na saudyjską infrastrukturę naftową.

"Te nagromadzone akty agresji Iranu powinny jasno pokazać, że sekretarz stanu Pompeo ma rację nalegając, by USA kontynuowały swój plan sprzedaży broni do Arabii Saudyjskiej. Grupa senatorów próbowała zablokować tę sprzedaż, wskazując na morderstwo Dżamala Chaszodżdżiego. Wyrażono opinię, a Saudyjczycy zapłacili polityczną i gospodarczą cenę za śmierć Chaszodżdżiego" - kontynuuje "WSJ".

"Ostatnio niektórzy wątpili w znaczenie roli USA w regionie. Dwa tankowce w płomieniach po atakach torpedowych w Zatoce Omańskiej obalają ten pogląd. Niechybnie faktem jest, że Iran pozostaje głównym zagrożeniem dla stabilności na Bliskim Wschodzie. Stany Zjednoczone mają prawo tam być, silne i gotowe do obrony interesów swoich i sojuszników" - podsumowuje. (PAP)