W Rosji zawrzało po tym, jak 6 czerwca br. o 14:30 czasu moskiewskiego policja aresztowała Iwana Gołunowa, dziennikarza śledczego portalu „Meduza”, który właśnie zmierzał na spotkanie ze swoim informatorem. Gołunowowi postawiono zarzuty posiadania i handlu narkotykami. Według jego adwokata, policja znalazła przy nim „zwitek z substancją narkotyczną” oraz kolejny zwitek w jego mieszkaniu. Zdaniem rosyjskich mediów dziennikarz został wrobiony, narkotyki mu podrzucono, a aresztowanie odbyło się na zlecenie.

Iwan Gołunow jest dziennikarzem śledczym, od 2016 roku związanym z portalem informacyjnym „Meduza”, zarejestrowanym na Łotwie i utworzonym przez byłego redaktora naczelnego jednego z większych rosyjskich portali informacyjnych – Lenta.ru. Śledztwa i artykuły Gołunowa dotyczą przestępstw korupcyjnych wśród urzędników na najwyższych szczeblach władz rosyjskich. Pisał między innymi o sprawie zakupu przez zastępcę mera Moskwy Piotra Biriukowa oraz członków jego najbliższej rodziny, dziewięciu mieszkań o łącznej wielkości 1600 m2 i wartości ponad 820 milionów rubli (11 mln 152 tys euro). W czasie zatrzymania dziennikarz pracował nad sprawą biznesu pogrzebowego i uważa, że właśnie to śledztwo było przyczyną jego aresztowania. Redaktor naczelny „Meduzy” poinformował, że już 15 redakcji zainteresowało się tym tematem i prawdopodobnie podejmą one własne działania na rzecz rozwikłania tej sprawy. Powiedział również, że wie o pogróżkach, jakie dostawał w ostatnich miesiącach Gołunow.

>>> Czytaj też: Kreml zareagował na spotkanie Duda-Trump: Nasi wojskowi uważnie obserwują plany zwiększenia sił USA w Polsce

Kontrowersje wokół zatrzymania

Reklama

Kilka godzin po zatrzymaniu Gołunowa na stronie internetowej rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych opublikowano zdjęcia wykonane jakoby w mieszkaniu zatrzymanego podczas przeszukania, jednak – jak później się okazało - fotografie te przedstawiały zupełnie inne, nieznane miejsce, czemu uparcie zaprzecza moskiewska policja. Broniąca swojego pracownika „Meduza” wydała oświadczenie, w którym zapewnia o niewinności Gołunowa, który zdążył już przez znajomych przekazać, że zostały mu podrzucone dwa zwitki z nieznaną substancją. Według niego, policja przez pierwsze 12 godzin od zatrzymania nie dała mu możliwości skontaktowania się ani z bliskimi, ani z adwokatem. Kolejnym naruszeniem przepisów było też zaniechanie przeprowadzenia procedury zbadania substancji na rękach i ubraniu zatrzymanego. Policja dopuściła się wobec dziennikarza użycia przemocy, co potwierdziły badania lekarskie. Gołunow doznał wstrząsu mózgu, miał też połamane żebra. 9 czerwca Sekretarz Generalny Rady Europy wydał oświadczenie, w którym powołał się na Europejską Konwencję Praw Człowieka i art. 3 mówiący o całkowitym zakazie używania przemocy policyjnej podczas działań dochodzeniowych. Wezwał również ministra spraw wewnętrznych FR do zbadania tej sprawy. „Wolność słowa i prawo do bezpieczeństwa są fundamentalne w demokratycznym społeczeństwie, a organy ścigania muszą również przestrzegać tych wartości” – powiedział Sekretarz Generalny.

Media jednym głosem

Sprawa Gołunowa wywołała protest dziennikarzy oraz rosyjskich działaczy, aktywistów i przede wszystkim obrońców praw człowieka. W obronie dziennikarza stanęły niemalże wszystkie najważniejsze redakcje rosyjskich mediów, między innymi Kommersant, RBK i Wiedomosti, które opublikowały na swoich łamach hasło „My – Iwan Gołunow”. O zatrzymaniu dziennikarza pisały również zagraniczne media, takie jak The Washington Post, The Indenpendent (Londyn), The Sunday Times (Londyn), Business Insider (Nowy Jork) czy Neue Zuercher Zeitung (Zurych).

12 czerwca Gołunow został niespodziewanie zwolniony z aresztu. Na ten dzień zaplanowano także marsz poparcia, w którym sam zatrzymany postanowił nie brać udziału, a jego przełożeni nawoływali do zaniechania działań demonstracyjnych. Pomimo uwolnienia Gołunowa wielu aktywistów postanowiło wyjść na ulice. Po godzinie 17.00 czasu moskiewskiego policja zatrzymała ponad 400 demonstrujących, którzy żądali ukarania zleceniodawców tego aresztowania. To, co wydaje się być zaskakujące, to fakt, że w obronie zatrzymanego dziennikarza stanęli również przedstawiciele władz – Przewodnicząca Rady Federacji skrytykowała działania policji. - Jest to albo brak profesjonalizmu, albo prowokacja – powiedziała Walentina Matwijenko i oświadczyła, że Prokurator Generalny FR osobiście będzie kontrolował przebieg wyjaśniania sprawy zatrzymania Gołunowa.

Analityk Moskiewskiego Centrum Carnegie Tatiana Stanowaja próbując zrozumieć motywy aresztowania Gołunowa oraz dywagując, kto jest odpowiedzialny za zlecenie tego zatrzymania, pisze: „Dziennikarz miał zostać posadzony na 10-15 lat za handel narkotykami, szybko i niepostrzeżenie, będąc jednocześnie lekcją dla wszystkich pozostałych chcących wtrącać się w nie swoje sprawy”. Gołunowa uwolnili nie tylko dlatego, że jego zatrzymanie wywołało burzę, lecz również dlatego że zleceniodawcy nie mają żadnej politycznej wartości dla Putina, także możliwości myślenia w kategoriach etatystycznych”.

Politolog Michaił Winogradow uważa, że sprawa Iwana Gołunowa przyniosła władzom „kilka przykrych niespodzianek”. „Po pierwsze, bardzo szybko, w ciągu trzech do czterech dni, nastąpiła mobilizacja protestujących w Moskwie - jak gdyby wszystkie te lata niszczenia takiej formy wyrażania sprzeciwu nie miały miejsca” - wylicza. „Po drugie odnotowano brak znaczących różnic pomiędzy lojalistami a poważnymi opozycjonistami w odniesieniu do arbitralności ze strony organów ścigania. Po trzecie, na agendzie ponownie pojawił się temat „Kto tu jest władzą”, temat wpływu społeczeństwa obywatelskiego na tle działalności struktur władzy, których podmiotowość polityczna wzrosła w latach 2014–2015 ”. Winogradow zauważa, że „prawie żaden z szanowanych mówców nie odważył się stanąć w obronie wersji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, gdy wyszło na jaw fałszowanie zdjęć”.

Autor: Alina Anisimowicz

>>> Czytaj też: Chiny i Rosja chcą kontrolować „Światową Wyspę”. Taki sojusz może być niebezpieczny dla Moskwy [OPINIA]