Wtorkowe orzeczenie oznacza, że Berlin zrezygnuje z pierwotnego planu, który był politycznie wykonalny tylko dlatego, że oszczędzał niemieckich kierowców.
„Opłaty za samochody - w pierwotnie zaplanowanej formie - są wykluczone. Orzeczenie TSUE będzie musiało zostać wdrożone natychmiast”, powiedział dziennikarzom w Berlinie minister transportu Andreas Scheuer.
Klęska przed TSUE oznacza spory cios dla Niemiec, ponieważ obala kompromis, który organ wykonawczy UE osiągnął z Niemcami. Regulatorzy UE starli się z Niemcami rok przed Austrią, używając podobnych argumentów i zaznaczając, że plany Niemiec są dyskryminujące wobec obcokrajowców. Kiedy UE porozumiała się z Berlinem, Austria wniosła pozew w 2017 r., częściowo o dyskryminacyjny charakter systemu, w którym zarejestrowani w Niemczech właściciele samochodów mogli ubiegać się o ulgę podatkową na tak zwaną opłatę infrastrukturalną.
Sąd stanął po stronie Austrii. „Opłata jest dyskryminująca, ponieważ ciężar ekonomiczny opłaty spada de facto wyłącznie na właścicieli i kierowców pojazdów zarejestrowanych w innych państwach członkowskich”, orzekł sąd we wtorek. Od decyzji nie można się odwołać.
Sędziowie UE stwierdzili, że Niemcy nie mogą zastosować opłaty w obecnej formie. Kraj nie uzasadnił legalności systemu, który pobiera opłaty od niemieckich właścicieli samochodów, ale potem pozwala im skorzystać z ulgi podatkowej „w wysokości co najmniej równej kwocie zapłaconej za tę opłatę”.
Decyzja Niemiec o przejściu na system finansowania oparty na zasadach "użytkownik płaci i zanieczyszczający płaci" w rzeczywistości dotyczy wyłącznie właścicieli i kierowców pojazdów zarejestrowanych w innych krajach UE, orzekł sąd.
Niemiecki rząd planował pobieranie opłat za przejazd autostradą pojazdami osobowymi od października 2020 roku.
>>> Czytaj też: Minister Adamczyk: Pieniędzy na drogi nie brakuje [WYWIAD]