Koncerny toczą zacięty wyścig o to, kto pierwszy sprzeda wojsku, policji i służbom specjalnym w pełni działające systemy rozpoznawania twarzy.
Boton, marzec 2018 r. W firmowym sklepie Apple’a dochodzi do kradzieży kilku e-rysików (cena Apple Pencil wynosi ok. 120 dol.). Analiza nagrań ze sklepowej kamery pozwala zidentyfikować złodzieja – to Ousmane Bah, licealista z Nowego Jorku. W czerwcu chłopak zostaje oskarżony o serię przywłaszczeń na terenie kilku stanów na łączną sumę ponad 1,2 tys. dol. Bah twierdzi, że nigdy nie był ani w Bostonie, ani w pozostałych miejscach przestępstw; tłumaczy, że w marcu zgubił tymczasowe prawo jazdy, którym teraz pewnie posługuje się złodziej. Sąd zwalnia go, lecz w listopadzie 2018 r. nastolatek zostaje aresztowany – zarzuca mu się kolejne kradzieże.
Rodzina wynajmuje adwokata, któremu udaje się udowodnić, że zaszła pomyłka. Bah utracił tymczasowe prawo jazdy, w którym nie było zdjęcia (bo nie jest wymagane) – zgubił je lub zostało mu skradzione. Przestępca posługiwał się nim w sklepach Apple’a (gdy chce się zapłacić kartą kredytową, to sprzedawcy często wymagają okazania dokumentu tożsamości, np. prawa jazdy) i został wtedy, jak twierdzi obrońca Baha, nagrany przez kamery systemu rozpoznawania twarzy, który wśród klientów ma „wyłuskiwać” potencjalnych złodziei (Apple zaprzecza, jakoby takie systemy działały w jego punktach sprzedaży; potwierdza, że są jedynie kamery monitoringu). Podobizna złodzieja zostaje przypisana do imienia i nazwiska Ousmane Bah – gdy więc przestępca wchodził do kolejnych sklepów Apple’a, system rozpoznawał go jako 18-latka z Nowego Jorku. Ta informacja trafiła w końcu do policji, która go aresztowała.
Sprawa wywołała burzę w USA, bo okazało się, że policja i Apple bezkrytycznie zawierzyli technologii zamontowanej w sklepach. Na dodatek Bah miał iPhone’a z systemem rozpoznawania twarzy FaceID, a więc jego zdjęcie było już w bazie danych komputerowego giganta. Można więc było porównać fotografie, lecz tego nie zrobiono. „Nie dopuszczali myśli, że mogą się pomylić” – napisał w pozwie przeciwko Apple’owi Ousmane Bah. Pod koniec kwietnia tego roku nastolatek wniósł przeciwko Apple’owi pozew, domagając się miliarda dolarów zadośćuczynienia za doznane krzywdy psychiczne i niezasłużony areszt.
Przypadek Baha wzburzył Amerykę, bo daje nam przedsmak świata, w którym bezkrytyczne korzystanie z technologii każdego z nas może zmienić w przestępcę, a państwo – w wielkiego policjanta. Rozgorzała debata – w samą porę – czy i jak możemy, a nawet powinniśmy, przeciwdziałać zadomowieniu się technologii FR w naszym życiu.
Reklama

Biometria w służbie algorytmów

Jak działa technologia FR (Facial Recognition, rozpoznawania twarzy) – pewnie większość z nas nieco słyszała, bo naukowcy pracują nad nią od połowy lat 60. XX w. Bazuje ona na biometrycznej technice obrazowania: przedstawia ludzką twarz jako siatkę linii łączących poszczególne jej elementy, np. brew z okiem, policzek z brodą, jedną dziurkę nosa z drugą. Tak uzyskujemy wzór równie unikatowy jak nasze linie papilarne. Wystarczy potem porównać parametry twarzy ze zdjęcia, np. odległość czubka nosa od kącików ust, z informacjami zgromadzonymi w bazie danych, by dowiedzieć się, z kim mamy do czynienia. Odkąd w sporządzaniu map twarzy zaczęły nas wspomagać komputery, postęp w pracach nad FR znacząco przyspieszył.
Pierwszy system przetestowano w 2002 r. Amerykańska policja użyła go podczas Super Bowl, finałowego meczu ligi futbolu amerykańskiego, i nawet udało się jej zidentyfikować kilku przestępców. Jednak ówczesna technologia nie pozwalała na rozpoznawanie ludzi w ruchu i potrzeba było kilku lat, by inżynierowie z Doliny Krzemowej poradzili sobie z tym problemem. W pełni funkcjonalne technologie FR trafiły do sprzedaży po 2010 r. – a ich najważniejszymi dostarczycielami są Chińczycy oraz Amerykanie. Po stronie chińskiej to takie firmy jak SenseTime Group, Face++ i DeepGlint, po amerykańskiej – Amazon, Facebook i Apple, a w niedalekiej przyszłości także Microsoft oraz Google. Autorzy raportu „Face Recognition Systems Market 2016–2026”, opublikowanego w maju przez ośrodek badawczo-konsultingowy Reports and Data z Nowego Jorku, szacują, że w 2026 r. wartość rynku FR wzrośnie do 11,3 mld dol. z 4 mld w 2017 r.
Gdzie i jak już dzisiaj mamy do czynienia z technologią rozpoznawania twarzy? Przede wszystkim w urządzeniach elektronicznych, zwłaszcza w komórkach, np. apple’owska FaceID odblokowuje iPhone’a X i XS już od dwóch lat. Bazę zdjęć wykorzystywanych następnie do identyfikacji nieustannie powiększa Facebook. Za każdym razem, gdy wyrażamy zgodę, by portal otagował osoby na zamieszczanych przez nas fotografiach, w istocie dajemy mu przyzwolenie na to, by algorytm tworzył link do profilu danej osoby, usprawniając tym samym proces jej późniejszego rozpoznania. Szef FB Mark Zuckerberg chełpi się tym, że jego system FR gwarantuje aż 98-procentową skuteczność identyfikacji. Pod koniec ubiegłego roku FR zaczęła się pojawiać na amerykańskich lotniskach – z jednej strony w celach bezpieczeństwa (identyfikacja przestępców), z drugiej – by skrócić czas odprawy. Linie Delta zainstalowały system w terminalu w Atlancie, a JetBlue na nowojorskim lotnisku Johna F. Kennedy’ego. US Customs and Border Protection (federalna agencja zajmująca się cłami i monitorująca przekraczanie granic) ma w planach wprowadzenie technologii FR w 20 największych portach lotniczych w kraju do końca 2021 r. Z FR entuzjastycznie korzysta policja, uznając technologię za przełomową dla swojej pracy. ©℗