Zapewnił, że projekt przebiega z godnie z harmonogramem a rezygnacja duńskiego premiera Larsa Lokke Rasmussen po przegranych wyborach parlamentarnych, nie stanowi żadnego ryzyka dla realizacji inwestycji.

Jak mówił Naimski, strona polska utrzymuje kontakt z politykami wszystkich duńskich frakcji. Ponadto zwrócił uwagę, że projekt budowy międzystemowego połączenia gazowego nie był w Danii elementem kampanii wyborczej. Przypomniał, że polityczną decyzję o budowie Baltic Pipe mniejszościowy rząd Rassmusena podjął w porozumieniu z opozycyjną większością parlamentarną.

"Nie ma ryzyka opóźnienia z tego punktu widzenia" - zapewnił Naimski. Jak zauważył, duńska agencja energii, która zajmuje się wydawaniem pozwoleń, działa niezależnie i formalnie - znajduje się poza strukturami rządowym. "Jesteśmy z nią w bezpośrednim kontakcie, zarówno na poziomie dyplomatycznym, jak i na poziomie inwestorskim. Nie ma tam żadnych zagrożeń" - dodał.

"Lepiej niż przewidywaliśmy jest w Szwecji, tam są trudne procedury (...). Etapy prowadzące do wydania przez Szwedów kolejnych pozwoleń (na budowę Baltic Pipe - PAP) są przyspieszone w stosunku do harmonogramu. Następny istotny etap, to koniec tego i początek nowego roku, kiedy nastąpi wybór wykonawcy. Późną wiosną (2020 r. - PAP) zaczną się prace konstrukcyjne" - poinformował.

Reklama

Baltic Pipe to gazowe połączenie między złożami na Norweskim Szelfie Kontynentalnym, przez duński system gazowy, z polskim wybrzeżem Bałtyku.

Magistrala ma być oddana 1 października 2022 r. Jej roczna przepustowość to 10 mld m sześc. gazu rocznie, czyli 60 proc. polskiego zapotrzebowania na surowiec. Inwestorami są polski operator systemu przesyłu gazu Gaz-System i jego duński odpowiednik - Energinet. Polski inwestor odpowiada za rozbudowę naszego systemu przesyłowego, rurę podmorską i ponosi część kosztów tłoczni na duńskiej wyspie Zelandia. Energinet z kolei odpowiada za budowę tej tłoczni, rozbudowę duńskiego systemu przesyłowego i przyłącze gazowe z między Danią i Norwegią.

Dzięki Baltic Pipe Polska będzie mogła się uniezależnić się od dostaw gazu z Rosji; właśnie w 2022 r. kończy się długoletni kontrakt na dostawy tego surowca, tzw. kontrakt jamalski.

>>> Czytaj też: Zła wiadomość dla ekologów. Kanada rozbuduje ropociąg Trans Mountain