Oznacza to koniec prowadzenia bardzo restrykcyjnej polityki finansowej, która wyniosła tamtejsze państwowe obligacje na wyżyny rynkowej popularności.

- To kolejny w cios w zaufanie do rosyjskiej gospodarki. Rynki miały nadzieje, że reguły budżetowe działają całkiem dobrze i zostaną podtrzymane – powiedziała Natalia Orłowa, analityk Alfa-Banku.

Fundusz został utworzony, by wspomóc Kreml w okresach gwałtownych spadków cen ropy albo zaostrzania przez zagraniczne kraje antyrosyjskich sankcji. Jednak utrzymująca się stagnacja we wzroście gospodarczym i konsumpcji sprawiła, że spadły notowania Władimira Putina. Rosyjski rząd zdecydował się więc na nieortodoksyjną metodę podniesienia standardu życia Rosjan. Kiepska kondycja gospodarki rosyjskiej i międzynarodowe restrykcje zatrzymały spodziewany napływ inwestycji z rosyjskiego sektora prywatnego i zagranicy.

W przyszłym roku Kreml może wydać aż 55 mld dol. środków z funduszu. Podważyłoby to fiskalną regułę, która pomagała chronić finanse publiczne przed gwałtownymi zmianami cen ropy naftowej. Zgodnie z nią rząd miał odkładać wszystkie przychody z ropy naftowej uzyskane przy sprzedaży surowca po cenie powyżej 40 dol. za baryłkę i lokować je w rezerwach walutowych, które miały być narzędziem do tłumienia inflacji.

Reklama

- Obecna polityka fiskalna pozwala rządowi oszczędzać środki uzyskane z nadzwyczajnie wysokich przychodów ze sprzedaży ropy i inwestowania ich za granicą. To był jeden z czynników, który uchronił Rosję w ciągu ostatnich dwóch lat przed zapadnięciem na chorobę holenderską – powiedziała Karen Wartapietow z S&P Global Ratings.

Dzięki prowadzeniu odpowiedzialnej polityki pieniężnej umocniła się pozycja rubla, który był jedną z najlepiej radzących sobie ostatnio walut rynków wschodzących.

>>> Polecamy: Rosja przedłuża embargo na żywność z Unii Europejskiej