Klimkin pochwalił stanowisko ukraińskiej delegacji do ZPRE o zawieszeniu działalności w jej strukturach, ale i wskazał, że całkowite opuszczenie Zgromadzenia nie byłoby dla Ukrainy korzystne, by nie oddawać RE „na pastwę Rosji i jej przyjaciół”. Podkreślił, że Ukraina powinna uczestniczyć w mechanizmach obrony praw człowieka w ramach RE.

„We wszystkim innym RE straciła nasze zaufanie i jego odbudowa będzie niezwykle skomplikowana. Z lidera wysiłków na rzecz ochrony praw człowieka organizacja przekształciła się w średniej jakości prostego managera” - napisał szef MSZ na Facebooku.

W ocenie Klimkina powrót Rosjan do ZPRE jest krokiem ku „nowej normalności w stosunkach z Federacją Rosyjską”. „Za tą normalnością opowiada się dobra połowa, a nawet więcej państw europejskich. Musimy rozmawiać z nimi otwarcie: część odpowiedzialności za upadek Rady Europy spada na nich” - zaznaczył.

Według ministra przywrócenie Rosji pełnego prawa głosu w ZPRE jest zagrożeniem dla formatu normandzkiego i porozumień mińskich na rzecz uregulowania konfliktu z bojownikami prorosyjskimi w ukraińskim Donbasie.

Reklama

„Realne, a nie symboliczne wyzwania pojawią się wówczas, gdy te kraje i politycy (popierający Rosję) będą starali się rozwiązywać kwestię Donbasu i niezależności energetycznej, na przykład tranzytu gazu, naszym kosztem” - oświadczył Klimkin.

Wezwany na konsultacje do Kijowa przedstawiciel Ukrainy przy Radzie Europy Dmytro Kułeba przekazał tymczasem, że prowadzone są prace nad planem reakcji na powrót Rosji do Zgromadzenia RE. „Nie mogę dokładnie powiedzieć, co to będzie, ale wiem, że istnieją trzy kluczowe i niezmienne zasady: opieramy się na realiach, jesteśmy bici to bijemy i walczymy do końca” - oświadczył.

Kułeba podkreślił, że od przystąpienia Ukrainy do Rady Europy w 1995 roku żadne państwo nie wzywało swego przedstawiciela na konsultacje. „Jest to jasny sygnał” - napisał dyplomata w sieciach społecznościowych.

Istniejąca od 1949 roku Rada Europy zrzesza 47 państw. Rosję przyjęto do niej w 1996 roku. Od roku 2014, w następstwie aneksji Krymu i wobec trwającej wojny w Donbasie, Zgromadzenie Parlamentarne RE przyjęło serię sankcji wobec Moskwy, z których główną było zawieszenie prawa głosu dla delegacji rosyjskiej. Moskwa odpowiedziała na to bojkotem Zgromadzenia Parlamentarnego, a następnie wstrzymała płacenie corocznych składek członkowskich do budżetu RE. Zagroziła też definitywnym opuszczeniem organizacji.

W nocy z poniedziałku na wtorek ZPRE przywróciło Rosji prawo głosu w tej instytucji. „To, co stało się dziś w ZPRE świadczy o odejściu od deklarowanych standardów, zasad i wartości Rady Europy w wyniku niespotykanej presji i szantażu finansowego ze strony Federacji Rosyjskiej” – oświadczyło wcześniej MSZ Ukrainy.

>>> Czytaj też: Milosz Zeman: Protesty przeciwko Babiszowi - to protesty przeciwko wolnym wyborom