"Nasze siły zbrojne będą nadal konsekwentnie reagowały na każdą agresję ze strony USA, tak jak to było niedawno w przypadku zastrzelenia amerykańskiego drona" - podkreślił Rowhani.

Hasan Rowhani zapewnił jednocześnie, że "Iran nie jest zainteresowany eskalacją napięć w regionie i nie chce wojny, także ze Stanami Zjednoczonymi. Według niego to USA są odpowiedzialne za napięcia w regionie.

Wcześniej we wtorek, w telewizyjnym przemówieniu, irański prezydent ocenił, że nowe sankcje USA wymierzone w Teheran są "oburzające i idiotyczne". Dodał, że decyzja o ich nałożeniu oznacza "pewną porażkę" Białego Domu, który jego zdaniem jest dotknięty "umysłowym opóźnieniem".

Wprowadzone w poniedziałek przez prezydenta USA Donalda Trumpa restrykcje objęły najwyższego duchowo-politycznego przywódcę Iranu, ajatollaha Alego Chameneia, jego współpracowników i ośmiu dowódców irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Miała być to reakcja na "serię agresywnych zachowań ze strony irańskiego reżimu w ostatnich tygodniach, w tym zniszczenie amerykańskiego drona" z 20 czerwca.

Reklama

Do wzrostu napięć między Waszyngtonem i Teheranem przyczynił się też atak na dwa tankowce w Zatoce Omańskiej, który miał miejsce tydzień wcześniej. O jeden i drugi incydent USA obwiniają Iran. Ten kategorycznie odrzuca oskarżenia o zaatakowanie tankowców, a w przypadku drona twierdzi, że zestrzelił ten bezzałogowy samolot, bo ten wtargnął w jego przestrzeń powietrzną. USA przekonują, że do zestrzelenia doszło w międzynarodowej przestrzeni powietrznej.

>>> Czytaj też: Zachód i Rosja znów się dogadają? Zobacz, co dla Polski oznaczałaby "nowa Jałta" [OPINIA]