Szejk Naim Kassem powiedział libańskiej gazecie "al-Dżumhuria", że prezydent USA Donald Trump "nie potrzebuje wojny".

"Nie czerpie korzyści z wojny, którą może rozpocząć, ale której wyników nie może kontrolować" - powiedział Kassem. Według niego wojna ta może "zacząć się od Iranu", ale grozi wybuchem w całym regionie.

Przywódca Hezbollahu, zbrojnego ugrupowania założonego w 1982 roku przez irańską Gwardię Rewolucyjną, powiedział w maju, że jest mało prawdopodobne, aby Stany Zjednoczone rozpoczęły wojnę z Iranem, gdyż zapłaciłyby wysoką cenę.

W środę prezydent Trump oświadczył, że nie chce wojny z Iranem, ale gdyby do niej doszło, nie trwałaby długo. Podkreślił też, że ma "nieograniczoną ilość czasu", by próbować osiągnąć porozumienie z Teheranem.

Reklama

W ostatnich tygodniach obserwowany jest znaczący wzrost napięcia między Waszyngtonem i Teheranem, do czego przyczyniły się zwłaszcza atak z 13 czerwca na dwa tankowce w Zatoce Omańskiej oraz zestrzelenie amerykańskiego drona 20 czerwca. O jeden i drugi incydent USA obwiniają Iran. Teheran kategorycznie odrzuca oskarżenia Waszyngtonu o zaatakowanie tankowców, a w przypadku drona twierdzi, że zestrzelił go, gdyż wtargnął w irańską przestrzeń powietrzną. USA utrzymują, że do zestrzelenia tego bezzałogowego samolotu doszło w międzynarodowej przestrzeni powietrznej. (PAP)