Niektórzy importerzy gazu nie utrzymują zapasów, wynikających z tzw. ustawy magazynowej - ocenia PGNiG. Tymczasem – jak podkreśla spółka - w razie problemów z przesyłem rosyjskiego gazu przez Ukrainę nie można wykluczyć konieczności użycia tych zapasów.

Zgodnie z obowiązującą od 2017 r. ustawą o zapasach obowiązkowych, importerzy gazu są zobowiązani do utrzymywania zapasów obowiązkowych, których wysokość jest powiązana z wielkością ich importu oraz pośrednio z poziomem zużycia gazu w kraju. Zapasy można trzymać w krajowych magazynach. Można też utrzymywać je za granicą, ale pod warunkiem zarezerwowania odpowiedniej przepustowości na interkonektorach, która pozwala na sprowadzenie z zagranicznych magazynów odpowiedniej ilości gazu w określonym ustawą czasie.

Zapytane przez PAP o skalę problemu PGNiG szacuje, że w skali polskiego rynku nie utworzono ok. 60 mln m sześc. zapasu obowiązkowego, w stosunku do ilości wymaganej w związku z poziomem importu. Takiej ilości nie zmagazynowano ani w Polsce, ani za granicą, ani w formie umowy biletowej. Oznacza to, że nie wszystkie przedsiębiorstwa importujące gaz do Polski wypełniają ustawowe obowiązki - ocenia spółka.

Dodatkowo, według PGNiG w systemie przesyłowym nie zarezerwowano nawet ok. 80 proc. rezerwowych mocy przesyłowych, niezbędnych do sprowadzenia do kraju zapasów obowiązkowych utrzymywanych poza granicami. Oznacza to, że niektóre przedsiębiorstwa importujące gaz magazynują go poza granicami, ale w wypadku kryzysu nie będą go w stanie sprowadzić do polskiego systemu przesyłowego w sposób nakazany ustawą - ocenia spółka.

PGNiG poinformowało PAP, że - podobnie jak inne gazowe spółki w Europie - przygotowuje się na ewentualne wstrzymanie po 1 stycznia 2020 r. tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę. Na granicy polsko - ukraińskiej znajduje się jeden z trzech punktów odbioru gazu w ramach tzw. kontraktu jamalskiego - obok Białorusi i gazociągu jamalskiego. Zapasy handlowe i obowiązkowe w obecnym roku gazowym powinny być rekordowo wysokie, jednak nie wszystkie przedsiębiorstwa na polskim rynku traktują sytuację wystarczająco poważnie - podkreśliło PGNiG.

Reklama

W ocenie spółki, w sytuacji potencjalnego przerwania dostaw rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy, uruchomienie zapasów obowiązkowych gazu ziemnego w Polsce może okazać się konieczne, tak jak niezbędne okazało się uruchomienie analogicznych zapasów ropy w związku z kryzysem wywołanym wstrzymaniem dostaw rosyjskiego surowca kilka tygodni temu. Zapas obowiązkowy jest ostatnią linią obrony polskiego rynku gazu w wypadku kryzysu - podkreśliło PGNIG.

"PGNiG na bieżąco monitoruje sytuację na rynku. Jeśli okaże się, że niedobór zapasów gazu dalej naraża bezpieczeństwo odbiorców w kraju, w obliczu bardzo niepewnej sytuacji na Ukrainie po 1 stycznia 2020 r., będziemy zawiadamiać organy odpowiedzialne za bezpieczeństwo polskiej gospodarki, tak aby mogły one podjąć przewidziane prawem działania" - poinformowała też spółka.

Jak poinformował PAP Urząd Regulacji Energetyki, zgodnie z ustawą o zapasach, kolejne informacje o poziomie utrzymywanych zapasów URE otrzyma od podmiotów zobowiązanych pod koniec okresu rozliczeniowego - we wrześniu. URE weryfikowało już zapasy utrzymywane przez importerów w trakcie tzw. roku gazowego - od października 2017 r. do września 2018 r. Regulator ukarał jeden podmiot za naruszenie obowiązku tworzenia i utrzymywania zapasów karą pieniężną. Podmiot ten odwołał się do sądu, sprawa - jak poinformował PAP Urząd - 6 maja została przekazana do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Jak jednak wskazało PGNiG, proces sądowy może potrwać długo, natomiast, jeśli Minister Energii uruchomi procedurę uwalniania zapasów obowiązkowych, zamagazynowany gaz i moce na granicy potrzebne będą natychmiast.

>>> Czytaj też: Elektrownie węglowe w Polsce stają się coraz gorszym biznesem