Zdecydowana większość amerykańskich domów jest wyposażona w klimatyzację. Mało który Niemiec używa klimatyzacji w mieszkaniu – a przynajmniej jeszcze nie. Gdy temperatury w Berlinie wzrosły do nieznośnych 37ºC – to rekord w czerwcu – byłem niezmiernie zadowolony, że mogę pójść do biura Bloomberga, gdzie dzięki klimatyzacji utrzymuje się błogi chłodek.

Klimatyzacja odegrała znaczącą rolę w napędzaniu światowego dobrobytu i jakości życia w ciągu ostatnich kilku dekad. Pozwala ludziom w przegrzanym klimacie skoncentrować się na pracy i dobrze się wyspać. A będzie coraz bardziej potrzebna. Według ostatniego raportu Bloomberg New Energy Finance, około połowa chińskich gospodarstw domowych posiada to nowoczesne urządzenie. Jeśli chodzi o 1,6 miliarda ludzi żyjących w Indiach i Indonezji, to tylko 88 milionów ma dostęp do klimatyzacji w domu.

Ci, którzy korzystają z klimatyzacji, odczuwają wielką ulgę. Jak podaje Międzynarodowa Agencja Energii, ze względu na wzrost liczby ludności, rosnące dochody oraz spadające ceny sprzętu liczba urządzeń klimatyzacyjnych zainstalowanych na całym świecie wzrośnie z około 1,6 miliarda obecnie do 5,6 miliarda w 2050 r.

>>> Czytaj też: Nieprzewidywalna pogoda zatrzyma elektrownie wodne? "Będą coraz mniej skuteczne"

Reklama

To dobra wiadomość dla amerykańskich producentów systemów chłodzenia, takich jak Carrier (United Technologies Corp), Ingersoll-Rand Plc czy Johnson Controls International Plc. Większość przewidywanego wzrostu będzie miała miejsce w Azji. Chińskie firmy, takie jak Gree Electric Appliances, Qingdao Haier, Midea Group i japońskie Daikin Industries Ltd, zapewne będą beneficjentami ocieplania się klimatu.

Jest tylko jeden rażący problem. Jak ten dodatkowy popyt na energię elektryczną odbije się na środowisku?

Emisje dwutlenku węgla w 2018 r. wzrosły o kolejne 2 proc. To najszybsze tempo od siedmiu lat. Wzrost jest alarmujący sam w sobie, biorąc pod uwagę to, co wiemy o pogłębiającym się kryzysie klimatycznym. Jednak bezpośrednia przyczyna jest szczególnie niepokojąca: ekstremalna pogoda doprowadziła do zwiększenia zapotrzebowania na klimatyzację i ogrzewanie w 2018 r. – podaje BP w rocznym przeglądzie sektora energetycznego.

Nie jest trudno wyobrazić sobie błędne koło, w którym częstsze upały powodują coraz większe zapotrzebowanie na klimatyzację, a tym samym jeszcze większe zapotrzebowanie na energię. To z kolei oznacza więcej emisji, a nawet wyższe temperatury.

Ta pętla istnieje również na poziomie lokalnym. Jednostki klimatyzacyjne wydzielają ciepło na zewnątrz, pogłębiając tzw. efekt „miejskiej wyspy ciepła”, który sprawia, że miasta są cieplejsze niż tereny wiejskie.

BNEF szacuje, że zapotrzebowanie na energię elektryczną klimatyzacji mieszkaniowej i komercyjnej wzrośnie o ponad 140 proc. do 2050 r. To wzrost porównywalny z całkowitym zużyciem energii elektrycznej w Unii Europejskiej. Klimatyzacja do tego czasu będzie odpowiadać za 12,7 proc. zapotrzebowania na energię elektryczną, w porównaniu do prawie 9 proc. obecnie.

>>> Czytaj też:Szwedzki boom na samochody elektryczne jest zagrożony. Chodzi o problemy z prądem

Na szczęście duża część tego dodatkowego zapotrzebowania zostanie zaspokojona przez energię słoneczną (jako że potrzeba chłodzenia jest najwyższa w godzinach dziennych). Jednak temperatury nie zawsze wracają do komfortowego poziomu, gdy tylko słońce zachodzi – zapewne część energii elektrycznej zostanie dostarczona z innych, „brudnych” źródeł.

Budynki od dawna są pomijane w dyskusjach klimatycznych, chociaż odpowiadają za około jedną piątą światowego zużycia energii. Nieefektywność systemów klimatyzacyjnych lub źle zaprojektowanych domów i biur nie jest tak rozgłośniona jak samochody elektryczne czy próby zawstydzania ludzi często latających samolotami. Przynajmniej ruch „passivhaus” w Niemczech – sposób budowania domów, które nie wymagają mocnego ogrzewania lub chłodzenia – pokazuje, że niektórzy zaczynają dostrzegać zagrożenie.

Przykładem może służyć branża oświetleniowa. Rewolucja LED została napędzona przez innowacje, ale także dzięki lepszemu oznakowaniu efektywności energetycznej produktów i rezygnacji z przestarzałej technologii. Podobny proces musi przejść również klimatyzacja. W styczniu nastąpił duży krok naprzód: weszła w życie poprawka Kigali do protokołu montrealskiego. Jej celem jest stopniowe wycofanie z użycia gazów cieplarnianych zwanych wodorofluorowęglowodorami, które są powszechnie stosowane w systemach klimatyzacji. Jeśli nie zostaną zastąpione, mogą one spowodować dodatkowe ocieplenie o 0,4ºC do końca XXI wieku.

Administracja prezydenta Donalda Trumpa wciąż nie przedłożyła poprawki Kigali do Senatu w celu ratyfikacji, mimo że amerykańscy producenci odnieśliby spore korzyści z popytu na nowe technologie. Trump wie o znaczeniu dobrej klimatyzacji. Dużo czasu spędza w swoim klubie w Palm Beach, gdzie klimatyzacja jest nieodzowna. Lepiej, by to zapamiętał: można ochłodzić bar, ale nie same pole golfowe. A na zewnątrz zaczyna się robić strasznie gorąco.

>>> Czytaj też: Eksperci: To miasta zdecydują o wyniku batalii przeciwko zmianom klimatu