Powrót Rosji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i brak doświadczenia politycznego nowego prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego sprawiają, że Kijów znów potrzebuje adwokatów na Zachodzie, w tym w Polsce – ocenił ukraiński publicysta Witalij Portnikow.

Komentator odniósł się w ten sposób do niedzielnej wypowiedzi marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego na temat przygotowywanej m.in. z Litwą rezolucji w sprawie przywrócenia pełnego prawa głosu delegacji rosyjskiej w Radzie Europy.

"Taka gotowość do wspólnych działań jeszcze raz pokazuje, że przeciwko kolaboracji +kolektywnego Zachodu+ można i trzeba walczyć" – napisał Portnikow w poniedziałek na portalu Espreso.tv. Jego zdaniem Zełenski, który oświadczył wcześniej, iż decyzja o powrocie Rosji do ZPRE "zapadła już dawno", wykazał się "co najmniej polityczną krótkowzrocznością".

"Siły, które chcą normalizacji stosunków z Rosją kosztem Ukrainy i prawa międzynarodowego, dążą do tego już nie pierwszy rok. Bardzo często ich wysiłki powstrzymywane są właśnie poprzez otwarte i szerokie dyskusje międzynarodowe (...), a także poprzez solidarność krajów centralnej i wschodniej Europy, które doskonale rozumieją rosyjskie zagrożenie" – podkreślił publicysta.

Portnikow przyznał, że po proeuropejskiej rewolucji z przełomu 2013 i 2014 r. na Majdanie Niepodległości w Kijowie przekonywał swoich kolegów z Polski i państw bałtyckich, iż Ukraina nie potrzebuje już więcej adwokatów, lecz partnerów dla przeciwstawienia się agresji Rosji.

Reklama

"Sądzę, że się pospieszyłem. Brak doświadczenia politycznego nowego ukraińskiego prezydenta, brak prawdziwego zainteresowania jego ekipy polityką zagraniczną oraz irracjonalny strach przed Kremlem, który – jak się wydaje – odczuwają nowi mieszkańcy Bankowej (ulica w Kijowie, przy której znajduje się siedziba prezydenta Ukrainy), wymagają zaangażowania adwokatów" – ocenił.

Według Portnikowa tacy adwokaci mogliby pomagać w obronie interesów Ukrainy w sytuacji, gdy władze tego kraju na razie nie są w stanie samodzielnie poradzić sobie z tym zadaniem. "W tym znaczeniu oświadczenie marszałka Senatu Polski, jak i wspólna reakcja państw Europy Środkowo-Wschodniej na hańbę w ZPRE, jest bardzo dobrym sygnałem" – uznał.

Portnikow przypomniał też, że za rządów obalonego w wyniku rewolucji na Majdanie prezydenta Wiktora Janukowycza pisał, że ówczesny prezydent Polski Bronisław Komorowski broni interesów Ukrainy lepiej od Janukowycza.

"W obecnej sytuacji prezydenci Polski lub Litwy również mogliby efektywnie bronić interesów Ukrainy przed Zachodem, a przynajmniej robić to do czasu, póki nowy prezydent Ukrainy nie uświadomi sobie konieczności tej obrony i nie nauczy się jej. Nasz kraj po prostu nie da sobie rady bez adwokatów" – podsumował autor komentarza.

W zeszłym tygodniu w Strasburgu Rosja ponownie otrzymała pełne prawo głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Decyzja o zawieszeniu prawa głosu delegacji rosyjskiej w tej instytucji zapadła 10 kwietnia 2014 roku i była odpowiedzią na aneksję Krymu przez Rosję.

Po decyzji o powrocie Rosji do Zgromadzenia delegacje Polski, Ukrainy, Estonii, Litwy, Łotwy i Gruzji opuściły jego obrady na znak protestu.

>>> Czytaj też: Morawiecki: Kraje V4 były zdecydowanie przeciwne kandydaturze Timmermansa na szefa KE