Marek Falenta został przewieziony z aresztu śledczego do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Ma tam usłyszeć nowe zarzuty. Chodzi o nieznane do tej pory nagrania - informuje w czwartek TVN 24.

Według TVN 24 Marka Falentę przywieziono do prokuratury w czwartek o godzinie 10.40 w konwoju, z obstawą dwóch aut z funkcjonariuszami z Wydziału Realizacji Centralnego Biura Śledczego Policji. Na godzinę 11 zaplanowano z nim "czynność procesową".

Według TVN 24 chodzi o przedstawienie biznesmenowi nowych zarzutów dot. nieznanych dotąd opinii publicznej nagrań, których ma być nawet "dwa tysiące godzin". Częścią z nich dysponuje już Centralne Biuro Antykorupcyjne i właśnie Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.

"Biznesmen dokumentował na taśmach niemal całe swoje życie. Ma nawet nagrania niemal każdego swojego spotkania z agentami CBA, z którymi niejawnie współpracował do początku 2019 roku, gdy uciekł za granicę" - podaje portal.

O tym, że Falenta ma odbyć zasądzoną mu karę 2,5 roku więzienia, zdecydował 31 stycznia Sąd Apelacyjny w Warszawie. Odrzucił tym samym zażalenia obrońców, którzy ubiegali się o odroczenie wykonania kary m.in. ze względu na stan zdrowia skazanego.

Reklama

Falenta miał się stawić w zakładzie karnym 1 lutego, ale tego nie zrobił. Od tamtego czasu się ukrywał i był poszukiwany. Wydano za nim także Europejski Nakaz Aresztowania. Falenta został zatrzymany w Hiszpanii piątego kwietnia br. Przewieziono go do Polski. Trafił do więzienia.

Marek Falenta został skazany w 2016 r. przez Sąd Okręgowy w Warszawie na 2,5 roku więzienia w związku z tzw. aferą podsłuchową. Wyrok uprawomocnił się w grudniu 2017 roku. Sprawa dotyczyła nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. na zlecenie Falenty w warszawskich restauracjach osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. Nagrano m.in. ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury i rozwoju - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę i szefa CBA Pawła Wojtunika. Ujawnione w tygodniku "Wprost" nagrania wywołały w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska.

>>> Czytaj też: Falenta gra va banque. Pisał do Kaczyńskiego Mamią mnie obietnicami