Prezes Giełdy Papierów Wartościowych Marek Dietl podczas trwającej w Katowicach Konwencji Programowej PiS i Zjednoczonej Prawicy rekomendował na następne cztery lata, wobec rosnącej liczby odpadów w Polsce, uporządkowanie rynku odpadów (co powinno m.in. zwiększyć wpływy VAT z przedsiębiorstw tej branży) i zwiększenie obowiązku używania surowców wtórnych przy wytwarzaniu produktów (co stworzyłoby rynek na odpady).

W tym kontekście Dietl zaproponował stworzenie przez GPW „rynku, na którym byłyby handlowane odpady”. „Proponowałbym innowację na skalę światową, żeby wprowadzić obligo giełdowe przynajmniej 20-procentowe, czyli żeby 20 proc. odpadów mogło znajdować się w obrocie giełdowym” – mówił.

Minister środowiska podczas panelu podkreślił, że bardzo się cieszy, że „giełda jest gotowa by handlować surowcami wtórnymi”.

Odpady powinny stać się surowcem. To to jest też nasze marzenie, by znaczna część surowców stała się surowcem, który będzie podlegał notowaniom na giełdzie” – mówił Kowalczyk.

Reklama

Szef resortu środowiska ocenił, że dzięki temu zwiększy się recykling odpadów oraz obniży się opłata za śmieci dla mieszkańców.

Wiceminister środowiska Sławomir Mazurek dodał, że ministerstwo pracuje również nad rozwiązaniami prawnymi, których konsekwencją miałoby być stworzenie rynku recyklingu. Chodzi o rozszerzoną odpowiedzialność producentów (ROP), którzy wprowadzając na rynek opakowania, produkują de facto odpad. Ten trzeba później zebrać i zagospodarować.

Resort zastanawia się nad wprowadzeniem specjalnych opłat, płaconych od każdego opakowania przez ich producentów, tak by później posiadać środki na ich zagospodarowanie.

Według Mazurka również ROP wpłynie na ograniczenie kosztów związanych z odpadami, które muszą ponosić mieszkańcy.

Kowalczyk mówił także o zmianach klimatycznych, które coraz częściej odczuwamy na własnej skórze.

„Nie ma wątpliwości, że stężenie CO2 wzrosło i to znacznie. Ograniczenie emisji CO2 jest wyzwaniem” – zaznaczył.

Dodał, że coraz więcej środków będzie przeznaczanych na walkę z niekorzystnymi zmianami klimatu.

Do tej kwestii odniósł się wiceminister środowiska i prezydent COP24 Michał Kurtyka.

„Będziemy musieli zmierzyć się z tym, że 25 proc. budżetu UE (w nadchodzącej perspektywie finansowej – PAP)będzie przeznaczonych na realizację celów klimatycznych” – zaznaczył.

Jego zdaniem, jeżeli chcemy, aby Polska była silna w UE musimy również postawić na „polski zielony pragmatyzm”, który był hasłem przewodnim zakończonego w ub.r. szczytu klimatycznego ONZ w Katowicach.

„Polski zielony pragmatyzm idzie w parze z ekonomią, ludźmi, z nowymi technologiami i który wychodzi naprzeciwko oczekiwaniom świata” – przekonywał Kurtyka.

Główny Konserwator Przyrody, wiceminister Małgorzata Golińska oceniła, że w toku dyskusji o zmianach klimatu powinno się więcej mówić o lasach – mających swój udział w oczyszczaniu powietrza i pochłanianiu dwutlenku węgla. Przypomniała, że Lasy Państwowe sadzą rocznie 500 mln drzew.

„Jeśli zwiększamy udział drzewostanów, mamy szansę, aby zwiększać pochłanianie (CO2 – PAP). Żeby to było jeszcze bardziej skuteczne, leśnicy przebudowują drzewostany, żeby je bardziej dostosować do siedlisk, żeby w odpowiedzi do zmian klimatu ustabilizować te leśne ekosystemy; dolesiają, wprowadzają podszyty, wprowadzają drugie piętro” - wymieniała wiceminister, akcentując też rolę leśników w reintrodukcji gatunków.

Jednym z globalnych wyzwań klimatycznych jest osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku, czyli zbilansowania emisji CO2 z pochłanianiem tego gazu. Taki cel stawia przed sobą Unia Europejska.

„To jest wyznanie, które moim zdaniem nie jest do osiągnięcia w 2050 r. (…) Polska musiałby ograniczyć emisje 12 razy a Niemcy 60 razy mniej emitować” – wskazał dyrektor Instytutu Ochrony Środowiska Krystian Szczepański.

Dodał, że jednym ze skutków bardzo ambitnej polityki klimatycznej UE, m.in. ograniczenia emisji CO2 o 45 proc. do 2030 roku spowoduje realne skutki ekonomiczne. Wskazał na przenoszenie się wysokoemisyjnych gałęzi europejskiego przemysłu poza Unię, chodzi o tzw. ucieczkę emisji.

Podkreślił, że UE w ten sposób „zaoszczędzi 300 mln ton CO2, natomiast globalna emisja wzrośnie o 100 mln ton, czyli łącznie 400 mln ton CO2”.

>>> Czytaj też: Czy powstanie skuteczny globalny system handlu emisjami?