Według sondaży, zwycięży Nowa Demokracja. Wielu Greków, którzy w 2015 roku głosowali na Syrizę nie chce, by wygrała. Oskarżają ND o tendencje prawicowe. Jednocześnie jednak nie mają ochoty na ponowne poparcie populistycznej partii premiera Aleksisa Ciprasa.

„Jestem w kropce. Po raz pierwszy naprawdę nie wiem, na kogo oddać głos” – mówi PAP 30-letnia Christina, która pracuje w dużej firmie medialnej.

„Nie chcę głosować na Syrizę, bo nie podoba mi się sposób rządzenia Ciprasa i to, że mimo wcześniejszych obietnic poszedł on na współpracę z +trojką+ (Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy), wszedł w koalicję z prawicową Anel (partia Niezależnych Greków) i ściskał rękę takich ludzi jak (prezydent Egiptu Abd el-Fatah) es-Sisi czy (premier Izraela Benjamin) Netanjahu. Ale z drugiej strony, nie mam pojęcia, jak użyć mojego głosu, żeby osłabić ND. Właściwie zostają mi komuniści, ale na nich też nie za bardzo chcę głosować, bo oni żyją we własnym świecie” - wyjaśnia.

>>> Czytaj też: Czy potencjalna zmiana rządu w Grecji pomoże krajowej gospodarce? [ANALIZA]

Reklama

Po wykluczeniu Syrizy, ND i Komunistycznej Partii Grecji (KKE) Christinie, która chciałaby zagłosować na partię mającą szansę wejścia do parlamentu, aby w ten sposób zmniejszyć liczbę posłów ND, do wyboru zostaje Ruch na Rzecz Zmiany (Kinal), który założyli w 2018 r. głównie byli członkowie jednej z największych partii Grecji Pasok (Ogólnogreckiego Ruchu Socjalistycznego), nowo powstała międzynarodowa partia DiEM25 (Ruch Paneuropejski na Rzecz Demokratyzacji Unii Europejskiej) byłego kontrowersyjnego ministra finansów w rządzie Syrizy Janisa Warufakisa, neonazistowski Złoty Świt oraz skrajnie prawicowe Greckie Rozwiązanie.

„No to właściwie nikt” – podsumowuje swoją sytuację Christina. „Na faszystów nie zagłosuję, Warufakisa nie cierpię, Kinal to dawny Pasok, który razem z ND ponosi winę za kryzys.”

Pytana, dlaczego jednak nie odda głosu na Syrizę, wzdryga się: „Cipras jest kłamcą i dba tylko o siebie. Słyszałaś, co powiedział kilka dni temu w wywiadzie na temat pożaru w Mati? Że nie zareagowali wcześniej, bo nie wiedzieli, że jest aż tyle ofiar? Facet kłamie w żywe oczy. Wstyd, że mamy takiego premiera.”

Mimo to Christina uważa, że Cipras zrobił dobrze, podpisując umowę z sąsiednią Macedonią w sprawie zmiany jej nazwy na Macedonię Północną, i że była to decyzja historyczna. Dlatego po chwili zastanowienia oświadcza, że jeszcze nad tym pomyśli i obgada całą sprawę ze swoim chłopakiem.

Petros Konstantinu, działacz antyfaszystowski związany ze skrajnie lewicową niewielką partią Antarsja, mówi PAP, że z podobnych powodów do tych, jakie podała Christina, na Syrizę przestało głosować kilkaset tysięcy osób. W niedzielę większość z nich albo odda głosu na mniejsze partie lewicowe, albo wcale nie pójdzie do urn.

„Jeśli sprawdzisz statystyki wyborcze, zobaczysz, że ND wcale tak bardzo nie zwiększyła liczby swoich zwolenników. To Syriza straciła wielu ludzi z powodu swojej polityki” – tłumaczy Konstantinu.

Faktycznie, porównanie wyników wyborów parlamentarnych z 2015 roku i tegorocznych wyborów do PE, potwierdza słowa Konstantinu i pokazuje, że od pierwszego wyborczego sukcesu Syrizy do majowych wyborów do PE partia ta straciła prawie 900 tysięcy głosów, podczas gdy ND zwiększyła swoją bazę wyborczą tylko o około 150 tysięcy.

„Na podstawie tych liczb jasno widać, że wyborczy program ND nie wpłynie tak bardzo na wyniki wyborów. Problem polega raczej na tym, że lewica jest w tej chwili bardzo podzielona” – tłumaczy Konstantinu.

„Syriza nigdy nie była spójną organizacją. Składał się na nią zbitek różnych mniejszych grup lewicowych, które - rozczarowane jej polityką - zaczęły się odłączać. Syriza w zasadzie przestała być partią lewicową. Teraz jest raczej bliżej centrum i będzie o to miejsce walczyła z Kinal, czyli dawnym Pasokiem.”

Na Kinal właśnie zagłosuje 47-letni pisarz Manolis, który w 2015 roku poparł Syrizę. Szczerze mówiąc, przed 2015 zawsze głosowałem na Pasok, ale kryzys spowodował, że zmieniłem zdanie. Wtedy myślałam, że Syriza pokaże nam inny sposób rządzenia, ale tak się nie stało. Jestem nią mocno rozczarowany. Może Kinal okaże się lepsza” – mówi PAP Manolis.

Akis, 27-letni pracownik kawiarni internetowej przy placu Omonia w centrum Aten waha się między ND a partią Warufakisa.

„Generalnie jestem zły na układy polityczne w Grecji, zły na własnych rodziców, zły na nieudolność i lenistwo, które doprowadziło do tego kryzysu i tego, że my młodzi musimy za to wszystko płacić” – mówi.

„Myślę, że zagłosuję na ND, bo chcą coś zmienić i dać nam możliwość lepszej pracy. Podoba mi się też DiEM25 Warufakisa, bo facet mówi o powrocie do drachmy, co może miałoby sens. Mój dziadek wspomina przecież drachmę ze łzą w oku. Mówi, że wtedy wszystko w Grecji było o wiele tańsze.”

Na pytanie, czy w Grecji trudno jest teraz dostać pracę, Akis odpowiada przecząco. „Jak ktoś chce pracować, to zawsze znajdzie pracę” – podkreśla. „Ci, którzy nie chcą, zawsze znajdą powód do narzekania.”

Na ND zdecydowanie zagłosuje też Ioanna Stefanaki, współwłaścicielka dużej firmy prawniczej. Ioanna w poprzednich wyborach bardzo aktywnie popierała centrową partię Rzeka (To Potami), która w tych wyborach nie startuje.

„(Przywódca ND Kyriakos) Micotakis będzie miał bardzo trudne zadanie. Nie wiem, czy uda mu się przyciągnąć zagranicznych inwestorów, ale to jedyny sposób, żeby coś się w Grecji ruszyło” – mówi PAP Stefanaki.

Tłumaczy, że jej firma płaci w tej chwili tak wysokie podatki, że nie stać ją na rozwój. „Płacimy 29 procent podatku korporacyjnego, z rocznym wyprzedzeniem. To znaczy, że w tym roku musiałam już zapłacić za następny. Do tego dochodzi podatek od nieruchomości i 30 tysięcy euro tzw. podatku solidarnościowego rocznie. To nas powoli wykańcza. Micotakis obiecał, że do 2022 obniży podatek korporacyjny do 22 proc., a później nawet do 20, i jeszcze zmieni terminy płatności tak, że z góry trzeba będzie zapłacić tylko 50 proc. To nasza jedyna nadzieja.”

Siedemdziesięcioletni Kostas, który zawsze głosował na ND, jest jednak innego zdania. „Micotakis gra z ogniem. Jest tak pewny wygranej, że obiecuje ludziom złote góry. Nie wierzę w te jego obietnice. Myślę, że sprowadzi na Grecję następny kryzys. Nigdy nie głosowałem na lewicę, więc teraz też nie będę, ale postanowiłem, że w tym roku nie pójdę na wybory” – mówi PAP Kostas.

>>> Czytaj też: Polacy wydają już więcej niż Grecy. Po raz pierwszy w historii dogoniliśmy kraj "starej Unii"