Liczba mieszkańców Niemiec w 2018 roku ponownie wzrosła i osiągnęła nowy rekord. Dane Federalnego Urzędu Statystycznego (Destatis) opublikowane we wtorek wskazują, że jest to głównie zasługa imigracji z Europy Środkowo-Wschodniej.

W 2018 roku liczba mieszkańców Niemiec wyniosła ponad 83 miliony. Jest to wzrost o około 230 tys. w porównaniu z rokiem poprzednim (+0,3 proc.). Liczba mieszkańców RFN po raz pierwszy przekroczyła granicę 83 mln.

Jak wynika z danych Destatis, z siedzibą w Wiesbaden, wzrost to przede wszystkim zasługa imigracji. Migracja netto wyniosła w ubiegłym roku 386 tys. osób, co oznacza spadek w porównaniu z rokiem 2017, kiedy współczynnik ten osiągnął 416 tys. osób. Jednocześnie liczba zgonów była wyższa niż liczba urodzeń o 167 tys. (w 2017 roku - 147 tys.).

Wśród imigrantów największą grupę stanowią osoby z "nowych" państw UE. W 2018 roku do RFN przeniosło się 68 tys. obywateli Rumunii, 29 tys. obywateli Chorwacji, 27 tys. obywateli Bułgarii i 20 tys. obywateli Polski.

Mimo zwalniającej gospodarki bezrobocie w Niemczech wciąż pozostaje na niskim poziomie (w czerwcu 2019 r. - 4,9 proc.), a pracodawcy mają problem ze znalezieniem rąk do pracy. W związku ze starzeniem się ludności i niskim współczynnikiem dzietności problem ten może narastać.

Reklama

W marcu eksperci Fundacji Bertelsmanna ostrzegali w raporcie, że w związku ze starzeniem się społeczeństwa systemowi opieki socjalnej RFN grozi zapaść. "Nawet dużo wyższa dzietność i napływ imigrantów nie wystarczą, żeby zabezpieczyć system opieki społecznej przed nadciągającymi wyzwaniami" - napisała w ekspertyzie jedna z najbardziej wpływowych niemieckich fundacji. "Niezbędne są też inne środki" - czytamy.

Wśród nich wymieniona jest m.in. konieczność wykonywania pracy zawodowej przez osoby w "zaawansowanym wieku", wprowadzenie "dynamicznej granicy wiekowej" skorelowanej z rosnącą oczekiwaną długością życia (do 2060 roku wiek emerytalny powinien w RFN wzrosnąć do 70 lat), duże szybsze wchodzenie migrantów na rynek pracy, wyraźny wzrost odsetka pracujących kobiet i wymiaru godzin, który poświęcają na działalność zawodową. W przeciwnym razie obciążenia socjalne przyszłych pokoleń okażą się tak wysokie, że może dojść do poważnego konfliktu między "młodymi a starymi" na tle redystrybucji dochodów.

Autorzy raportu - profesorowie Martin Werding i Benjamin Laepple z Uniwersytetu w Bochum - stworzyli różne scenariusze rozwoju sytuacji, uwzględniając proces zmian demograficznych. Zakładając, mało realistycznie, że odsetek urodzin i imigracja będą dużo wyższe niż obecnie, wydatki na cele socjalne i tak niebezpiecznie wzrosną - z 890 mld euro w 2017 r. do 1,6 bln euro w 2045 r.

Żeby sfinansować takie nakłady, konieczne będzie obciążanie kolejnych pokoleń. Mówiąc obrazowo: w ciągu swojego życia zawodowego osoba urodzona w 2010 roku wpłaci do niemieckiego odpowiednika ZUS średnio 714 tys. euro, a urodzona w 1970 r. - 570 tys. euro. Powodem jest starzenie się niemieckiego społeczeństwa. Obecnie na 100 osób w wieku od 15 do 64 lat w RFN przypadają 33 osoby powyżej 65 lat. W 2035 roku liczba osób starszych wzrośnie do 50.

W mało prawdopodobnym wypadku, że do 2040 roku współczynnik dzietności wzrósłby w Niemczech do 2,2 dziecka, przez lata nie miałoby to żadnego wpływu na sytuację. Obecnie współczynnik ten wynosi 1,57.

Rozwiązaniem nie jest również masowa imigracja. W krótkim okresie hamuje ona co prawda proces starzenia się społeczeństwa, ale "w perspektywie długoterminowej imigranci też się starzeją albo wyjeżdżają". "Jeśli saldo migracji nie pozostanie stale dodatnie, problem może być jeszcze poważniejszy" - ostrzega raport.

>>> Czytaj też: Polska kupuje F-35, Szwedzi i Brytyjczycy idą o krok dalej. Projektują myśliwiec szóstej generacji