Czego oczekują Ukraińcy przyjeżdżający do pracy nad Wisłę? Czy siła robocza ze Wschodu może wyprzeć z rynku polskich pracowników? W studiu DGP rozmawiamy z Krzysztofem Inglotem, prezesem Personnel Service.

- Jeśli chodzi o oczekiwania pracowników z Ukrainy, numerem jeden jest oczywiście pensja, potem jest zagwarantowanie mieszkania, czasem pojawia się pytanie o wyżywienie – mówi Krzysztof Inglot. Jak podkreśla, znaczenie ma też wiele „miękkich” czynników. - Polska cieszy się tzw. bliskością kulturową, daje poczucie bezpieczeństwa, jakość komunikacji.

- Ukraińcy cenią sobie pracę w polskich przedsiębiorstwach, bo wynagrodzenia są stosunkowo wysokie, a liczba godzin pracy dość duża, jak na ich potrzeby. Dobrze im się pracuje w branży automotive, czy w produkcji AGD i RTV.

Jak zaznacza, część pracowników z Ukrainy przyjeżdża do Polski, by pracować dorywczo, nastawiając się w 100 procentach na pieniądze, „To są wszyscy ci, którzy niestety najczęściej w czarnej strefie pracują w rolnictwie, ogrodnictwie i budowlance. Są łatwo dostępni i najczęściej mają doświadczenie w tych branżach, natomiast są bardzo rotujący” – mówi nasz rozmówca.

Zdaniem Inglota to właśnie szara strefa w rolnictwie, ogrodnictwie i budowlance jako pierwsza odczuje otwarcie niemieckiego rynku pracy na pracowników z Ukrainy.

Reklama

W Polsce najczęstszym powodem, dla którego przyjmuje się do pracy imigrantów jest deficyt polskiego pracownika. - Nie zatrudnia się pracowników z Ukrainy czy krajów azjatyckich, bo są tańsi. Bo nie są. Zatrudnia się dlatego, że w danej miejscowości, branży, czy w danym zakładzie pracy nie ma pracowników z Polski – mówi szef Personnel Service.

- Każdy dyrektor HR w pierwszym wyborze postawi na pracownika z Polski. To jego przeszkoli i będzie z nim wiązał długoterminowe relacje. Jeżeli nie ma takiego pracownika, będzie się decydował na pracowników z Ukrainy, którzy znają polski rynek pracy, są komunikatywni, rozumieją język polski i są dosyć dobrze wykwalifikowani. W trzeciej warstwie wyboru znajdują się pracownicy z Azji, z którymi ciężko się dogadać. Jest to trudna nacja do asymilacji kulturowej czy społecznej – podkreśla. – W Polsce nigdy nie będzie tak, że pracownik z Ukrainy czy Azji wyprze pracownika polskiego – mówi.

Zobacz całą rozmowę: