Około półtora roku po tym, jak bank został upomniany przez duńskiego regulatora finansowego za zniechęcanie pracowników do publicznego wypowiadania się, wprowadził dużą transparentność. Nowy CEO Dansker Banku Chris Vogelzang chce, by inwestorzy i pracownicy zwracali się do niego bezpośrednio z radami. Dyrektor ma szeroko upowszechnić swoje kontaktowe dane.

Vogelzang ma ugasić pożar, który wybuchł w zeszłym roku w duńskim banku. Chodzi o skandal z praniem brudnych pieniędzy z udziałem Danske Banku. Wartość procederu oszacowano na 230 mld dol. Sprawa zakończyła karierę poprzedniego CEO firmy Thomasa Borgena. Jest jednym z dyrektorów, którym postawiono wstępne zarzuty. Zdaniem duńskiego Financial Supervisory Authority jednym z głównych powodów wybuchu skandalu była kultura organizacyjna firmy, która opierała się o małą transparentność.

Skandal, który dotyczył procederu prania brudnych pieniędzy przez bank w latach 2007-15 w Estonii zaszokował opinię publiczną. Wartość akcji Danske spadła o około 60 proc., co przekłada się na z grubsza 20 mld dol.

Bank stara się także przystosować do środowiska bardzo niskich stóp procentowych.

Reklama

Danske nie zawsze było źle zarządzane. Przed wybuchem afery przez lata notowało spektakularne zyski. Jednak znakomita kondycja banku uśpiła czujność zarządu i regulatorów.

W Danske nowy CEO będzie musiał się zmierzyć z podobnymi wyzwaniami co w poprzednim miejscu pracy, czyli holenderskim ABN Amro. Odpowiadał tam za prawną i prywatną bankowość, a jego głównym zadaniem było ograniczenie kosztów. Musiał zmierzyć się także z rosnącą konkurencją, presją regulatorów oraz niskimi stopami procentowymi. CEO powiedział, że strategia Dansker polegająca na ekspansji w Norwegii i Szwecji jest rozsądna.

>>> Polecamy: Z MFW do EBC. Christine Lagarde to specjalistka od przebijania szklanych sufitów