Seul uważa, że we wtorek rosyjski samolot A-50 dwukrotnie naruszył jej przestrzeń powietrzną nad wyspami Dokdo, w związku z czym koreańskie samoloty oddały setki strzałów ostrzegawczych.
Moskwa podkreśla, że jej samoloty prowadziły wspólnie z Chinami nad wodami międzynarodowymi patrol i zaprzecza, by naruszyły one południowokoreańską przestrzeń powietrzną.
Cytowany w środę przez agencję AP Jun, przewodniczący komisji ds. zagranicznych w parlamencie Korei Południowej, powiedział, że Wołkow nazwał wtorkowy incydent "przykrym". Zdaniem Juna rosyjski ambasador uważa, że w tej sprawie konieczne jest przeprowadzenie śledztwa i poprosił Seul o przekazanie odpowiednich informacji.
Dowódca lotnictwa dalekiego zasięgu Sił Powietrzno-Kosmicznych FR Siergiej Kobylasz nazwał we wtorek działania pilotów sił powietrznych Korei Płd. "bezprawnym i niebezpiecznym" "powietrznym chuligaństwem".
Także Japonia poderwała we wtorek myśliwiec, by przechwycić rosyjskie i chińskie samoloty. Tokio zaprotestowało w związku z incydentem zarówno pod adresem Korei Południowej, jak i Rosji. Japonia skrytykowała przy tym Seul za podejmowanie działań przeciw rosyjskiemu samolotowi nad japońską – jak twierdzi - przestrzenią powietrzną.
Wyspy Dokdo są okupowane przez Koreę Płd., ale roszczenia wobec nich wysuwa także Japonia, która nazywa je Takeshima. (PAP)
ulb/