Minister edukacji w "Poranku Rozgłośni Katolickich Siódma 9" zwrócił uwagę na to, że "część związków zawodowych przed wyborami stara się wygrać dużo większe podwyżki niż jest możliwe ze względów gospodarczych".

"Rząd Prawa i Sprawiedliwości jest rządem, który pokazuje, że dba o płace nauczycieli i to dlatego z własnej woli zaproponowaliśmy (podwyżkę - PAP) trzy razy po 5 proc. W wyniku negocjacji ze związkami zawodowymi, z tymi, które chciały rozmawiać - mam tu na myśli +Solidarność+ - doprowadziliśmy do tego, że w 2019 roku będą dwa etapy podwyżek, tzn. w styczniu już była 5-procentowa, a teraz po zmianie Karty nauczyciela, realizując porozumienie z +Solidarnością+ będzie 10 proc. Łącznie będzie 15 proc. podwyżki w ciągu jednego roku budżetowego. Tak wysokiej podwyżki nauczyciele jeszcze nigdy nie mieli" - powiedział Piontkowski.

"Mam nadzieję, że opadną troszkę emocje, mam nadzieje, że troszkę wakacje się do tego przyczynią, ale także i fakt, że staram się rozmawiać z wszystkimi związkami zawodowymi. Pierwsze spotkania już się odbyły, gdzie mówię o swoim programie, o tym, co chce robić i o tym, że chcemy rozmawiać o systemie wynagradzania nauczycieli, a także o kolejnych podwyżkach w kolejnych latach, że to wszystko razem doprowadzi do tego, że atmosfera w polskich szkołach się uspokoi i szkoły zaczną robić to, do czego zostały powołane, ale dobrze wychowywać dzieci" - zaznaczył szef MEN.

Pytany czy istnieje groźba wznowienia we wrześniu strajku w szkołach, odpowiedział, że "to w dużej mierze zależy od ZNP". Na razie postępem jest to, że związek ten - tak jak inne reprezentatywne związki zawodowe - usiadł do rozmów. Na razie pokazaliśmy jakie są kierunki działań i postulaty zarówno strony rządowej, jak i związków zawodowych. To uważam, że i tak jest postęp, bo jeszcze niedawno pan Broniarz (Sławomir Broniarz prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego - PAP) w ogólne nie chciał się spotykać i rozmawiać o sytuacji w oświacie i wolał rozmawiać poprzez nacisk strajkowy" - ocenił Piontkowski. Według niego, "gdyby ZNP wiedziało, że większość nauczycieli chce strajkować, to prawdopodobnie do rozmów by nie usiadło, tylko żądałoby spełnienia ich żądań płacowych".

Reklama

"Natomiast dziś widzą chyba, że duża część nauczycieli, po strajku, który nie zakończył się realizacją wszystkich postulatów, bo nie byliśmy w stanie spełnić wszystkich żądań, zwłaszcza płacowych, ale i tak - jak wspomniałem - zaoferowaliśmy jednak nauczycielom dużą podwyżkę. W 2019 r., nauczyciel dyplomowany zyska łącznie ponad 500 zł. To jest duża kwota. Na tyle było stać budżet państwa. Mam nadzieję, ze to wszystko razem przyczyni się do tego, że większość nauczycieli, nawet jeśli będą wezwania do strajku, to w tym strajku nie będzie brała udziału. Będzie to zdecydowanie lepsze, ale polskiej szkoły, dla dzieci i dla rodziców" - powiedział.

Zgodnie z uchwaloną w czerwcu przez Sejm i podpisaną 4 lipca przez prezydenta nowelizacją ustawy Karta nauczyciela od 1 września 2019 r. do 31 grudnia 2019 r. średnie wynagrodzenie nauczycieli ma się zwiększyć o 9,6 proc. Podwyżka ma zostać wypłacona do 30 września 2019 r. z wyrównaniem od 1 września 2019 r.

W uzasadnieniu do projektu nowelizacji podano, że po wdrożeniu tej podwyżki wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela stażysty wyniesie 2782 zł brutto (oznacza to wzrost o 244 zł brutto), nauczyciela kontraktowego – 2862 zł brutto (wzrost o 251 zł brutto), nauczyciela mianowanego – 3250 zł brutto (wzrost o 285 zł brutto), nauczyciela dyplomowanego – 3817 zł brutto (wzrost o 334 zł brutto).

Inne zmiany wprowadzone nowelizacją to m.in. ustalenie minimalnej wysokości dodatku za wychowawstwo dla "nauczycieli, którym powierzono sprawowanie funkcji wychowawcy klasy", czyli nauczycielom uczącym w szkołach na poziomie 300 zł oraz wprowadzenie jednorazowego świadczenia dla nauczyciela stażysty odbywającego staż na stopień nauczyciela kontraktowego w wysokości 1000 zł (ma być wypłacane do 30 września w roku, w którym nauczyciel rozpoczął staż).

Nowelizacja ustawy jest realizacją porozumienia zawartego 7 kwietnia tego roku - przed dzień wybuchu strajku w oświacie - przez rząd z Sekcją Krajową Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność". Forum Związków Zawodowych i Związek Nauczycielstwa Polskiego odrzuciły propozycję rządową. Pozostały niezmiennie przy postulowanej wcześniej 30-procentowej podwyżce płac dla nauczycieli jeszcze w tym roku. Zaproponowali jednak rozłożenie jej na kilka transz.

8 kwietnia rozpoczął się strajk w oświacie zorganizowany przez ZNP i FZZ. Przystąpiła do niego też część nauczycieli z oświatowej Solidarności. Trwał do 27 kwietnia, kiedy został zawieszony do września. Polegał na całkowitym powstrzymywaniu się przez nauczycieli od pracy. W drugim dniu strajku ZNP podało, że bierze w nim udział 74,29 proc. szkół i przedszkoli. Z kolei według MEN protest objął 48,5 proc. szkół i placówek.

Pod koniec czerwca minister edukacji podczas spotkań z przedstawicielami największych związków zawodowych zrzeszających nauczycieli i pracowników oświaty: Związku Nauczycielstwa Polskiego, Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" oraz Forum Związków Zawodowych, zaproponował powrót do rozmów w ramach zespołu ds. spraw statusu zawodowego pracowników oświaty, w którym obok przedstawicieli rządu brali udział przedstawiciele związków zawodowych i korporacji samorządowych.

Według szefa MEN rozmowy miałyby rozpocząć się "w drugiej części wakacji" i dotyczyć takich tematów, jak wynagrodzenia nauczycieli, awans zawodowy i ocena pracy.

Wszystkie centrale związkowe zgodziły się na wznowienie rozmów z zespole samorządowo-związkowo-rządowym.

W lipcu wznowienie rozmów w ramach zespołu szef MEN zaproponował korporacjom samorządowym: Związkowi Miast Polskich i Związkowi Gmin Wiejskich RP.(PAP)

Autorka: Danuta Starzyńska-Rosiecka