"Końcem symbolu" nazywają francuscy komentatorzy piątkowe wycofanie się USA z traktatu o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego i średniego zasięgu (INF), zawartego w 1987 r. przez Moskwę i Waszyngton.

"Francja żałuje, że Rosja nie odpowiedziała na nalegania o udzielenie wyjaśnień ani na wielokrotne nawoływania do przestrzegania traktatu INF" – zakomunikował rzecznik francuskiego MSZ. "Ten traktat był centralnym elementem architektury bezpieczeństwa europejskiego i strategicznej stabilności w Europie. Koniec tego traktatu podkopuje międzynarodowy system kontroli zbrojeń" - oceniło francuskie MSZ.

"Koniec symbolu" – tytułuje dziennik "Le Monde" analizę historyczną układu INF, a w komentarzu zapowiada "nową erę odstraszania nuklearnego".

Autorzy analizy tłumaczą, że "ten wyrok śmierci urządza obie strony", gdyż "USA i Rosja będą mogły zmodernizować swe uzbrojenie" i szybko rozmieścić nowe rakiety.

Według "Le Monde" bezpośrednim celem wyjścia USA z traktatu INF są Chiny, które bardzo szybko rozwijają swe uzbrojenie rakietowe, szczególnie po to, by potwierdzić dominującą rolę w Azji.

Reklama

"USA i ich sojusznicy oskarżają Rosję o naruszenie traktatu poprzez zbudowanie i przetestowanie pocisku (manewrującego) 9M729 (w nazewnictwie NATO SSC-8) – łatwo przenośnego, szybkiego i trudnego do wykrycia, o zasięgu co najmniej 2 500 km. Rosja wbrew oczywistości utrzymuje, że te pociski nadające się zarówno do uzbrojenia konwencjonalnego, jak i jądrowego, nie mogą być wystrzelone na odległość większą niż 480 km" - wskazuje "Le Monde".

Za amerykańskim sekretarzem stanu Mikiem Pompeo autorzy artykułu przypominają, że nieprzestrzeganie traktatu przez Kreml Stany Zjednoczone zauważyły już w roku 2013, za prezydentury Baracka Obamy.

Wypowiedzenie traktatu to "przede wszystkim powrót do zagrożenia (bezpieczeństwa) państw europejskich, gdyż zaistniała sytuacja pozostawia Europejczyków sam na sam z obawami, że znów zacznie się wyścig zbrojeń jądrowych między Waszyngtonem i Moskwą" - ocenił w wywiadzie dla radia France Info Jean-Marie Collin, ekspert i rzecznik ICAN France, francuskiego oddziału uhonorowanej w 2017 roku Pokojową Nagrodą Nobla Międzynarodowej Kampanii na rzecz Zniesienia Broni Nuklearnej (ICAN).

"Trzeba będzie sobie przypomnieć lata 80. ub.w., gdy panował prawdziwy lęk i możliwe było użycie (pocisków nuklearnych). Ta groźba może szybko powrócić" – przewiduje ekspert.

Emmanuel Maitre z paryskiej Fundacji Studiów Strategicznych, pytał na antenie radia France Culture, "dlaczego wymagać od tych dwóch państw (Rosji i USA), by nie miały pocisków średniego i pośredniego zasięgu, gdy w tej kategorii mieści się 85 proc. rakiet chińskich oraz duża część pocisków Indii i Pakistanu".

Pół roku temu, gdy prezydent USA Donald Trump zapowiedział wypowiedzenie traktatu INF, prawie wszyscy komentatorzy francuscy, umniejszając naruszanie umowy przez Rosję, obwiniali o to Waszyngton.

Obecnie, po komunikacie francuskiego MSZ, wśród obserwatorów panuje zupełnie inne nastawienie – wskazują przede wszystkim na nieuczciwe postępowanie Kremla.

Chyba tylko "Le Monde", szczególnie nieprzychylny Ameryce i jej prezydentowi, w komentarzu redakcyjnym kolejny raz piętnuje "metodę Trumpa", będącą według gazety "mieszaniną improwizacji i intuicji, a przede wszystkim pogardy dla sojuszników".

Redakcja paryskiego dziennika zarzuca Trumpowi, że "nie próbował renegocjować traktatu, ani otworzyć go na inne kraje, przede wszystkim na Chiny". I przewiduje, że "Waszyngton nic nie zrobi w celu przedłużenia wygasającego w 2021 r. amerykańsko-rosyjskiego traktatu o ograniczeniu zbrojeń strategicznych, tzw. nowy START".