Na GPW zrealizował się negatywny scenariusz. Kolejny raz dobra atmosfera na światowych rynkach i nowe, historyczne szczyty amerykańskich indeksów nie zostały wykorzystane przez „byki". Gdy przyszły spadki w USA, nasz rynek runął. Teraz wsparciem dla cen są dołki z maja. Dla WIG20 są to okolice poziomu 2155 pkt.

Niestety na linii USA – Chiny stało się to, co wszyscy prognozowali. Teoretyczny rozejm w wojnie handlowej nie trwał długo. Po tym, jak w zeszłym tygodniu Donald Trump zagroził nałożeniem 10% ceł na kolejną grupę towarów importowanych do USA, wartych 300 miliardów USD, chińskie władze monetarne przestały bronić juana. Na parze USD/CNY przebity został poziom 7,00, który ostatni raz widziany był w 2010 r. Warto przypomnieć, że na początku II kw. ubiegłego roku juan był o 10% mocniejszy w stosunku do dolara. Prezydentowi USA pozostały tweety o manipulacji walutowej chińskich decydentów. Rynek zastanawia się, jak wysoko kurs USD/CNY może zajść. Dewaluacja juana o 10% oznaczałaby, że efekt 10% ceł zostałby zniwelowany. Podsumowując, rozpętana przez Donalda Trumpa wojna handlowa, która już okazała się mieć bardziej negatywny wpływ na światową gospodarkę niż pierwotnie uważano, przyspiesza. Efekt może być opłakany.

W efekcie eskalacji napięć handlowych Rezerwa Federalna USA (Fed) może być bardziej skora do kolejnej obniżki stóp procentowych we wrześniu. Wczoraj spanikowani inwestorzy jeszcze o tym nie myśleli, ale wkrótce mogą sobie o tym przypomnieć. A przecież argumentacja Fed, że lipcowa obniżka nie musi oznaczać rozpoczęcia serii, była głównym powodem odwrotu od amerykańskich akcji.

Podane dziś o godz. 8:00 zamówienia w niemieckim przemyśle wzrosły o 2,5%, podczas gdy średnio analitycy oczekiwali zwyżki o 0,5% w stosunku do poprzedniego miesiąca, gdy spadki sięgnęły 2,2%. To ważne dane, które pomagają europejskim inwestorom w „lizaniu ran" po ostrych spadkach akcji w USA. Niemieckie dane dają nadzieję, że kondycja globalnej konsumpcji nie pogarsza się.

Reklama

Spośród pozostałych danych makroekonomicznych można dziś zwrócić uwagę na amerykański indeks Redbook, dotyczący sprzedaży detalicznej, oraz wskaźnik JOLTS, poświęcony tamtejszemu rynkowi pracy. Nie są to jednak dane, które na tak rozemocjonowanym rynku mogą być istotne. Inwestorzy mogą natomiast przyglądać się wynikom finansowym spółek Rolls-Royce i Beiersdorf. Pierwsza z nich jest istotna w kontekście kondycji branży lotniczej, a druga – globalnej konsumpcji.

Autor: Łukasz Wardyn, dyrektor - Europa Wschodnia, CMC Markets

>>> Czytaj też: Frankowicze trafieni w wojnie USA z Chinami. Widmo recesji nad światową gospodarką