"Pacjenci robią to, ponieważ boją się, że terapia może zaszkodzić dziecku. Jednocześnie narażają się na zaostrzenie łuszczycy i różne powikłania w przyszłości" – powiedziała PAP prezes AMICUS Fundacji Łuszczycy i ŁZS Dagmara Samselska.

Dodała, że część badanych osób – zwłaszcza mężczyzn - w ogóle zrezygnowało z posiadania potomstwa, głównie z obawy, że dziecko może odziedziczyć predyspozycje do łuszczycy. "Mężczyźni często podkreślali, że nie chcą, by ich dziecko cierpiało tak jak oni, by spotykała je stygmatyzacja z powodu choroby" – tłumaczyła Samselska. Jak przypomniała, ryzyko, że dziecko będzie mieć łuszczycę, wynosi około 14 proc., gdy choruje na nią jeden rodzic - oraz 41 proc., gdy choroba dotyczy jednocześnie mamy i taty.

W badaniu ankietowym pt. "Rodzicielstwo i prokreacja w kontekście łuszczycy" udział wzięło 1023 chorych na łuszczycę obu płci, z czego 67 proc. z łuszczycą umiarkowaną do ciężkiej, czyli taką, która wymaga leczenia ogólnego lub terapii biologicznej. U tych chorych leczenie miejscowe może być jedynie uzupełnieniem terapii. U ok. 80 proc. kobiet objętych badaniem łuszczyca pojawiła się przed poczęciem dziecka, u 2,6 proc. podczas ciąży, a u 7,2 proc. w ciągu roku od urodzenia dziecka.

Analiza udzielonych w ankietach odpowiedzi wykazała, że po decyzji o podjęciu starań o dziecko 26,6 proc. kobiet i ok. 10 proc. mężczyzn chorych na łuszczycę zrezygnowało z leczenia. Przyczyną tego były obawy o uszkodzenie płodu, jakie może spowodować część dostępnych terapii, a skutki stosowania pozostałych podczas ciąży i karmienia piersią nie są do końca poznane.

Reklama

Ok. 60 proc. uczestniczek i 55 proc. uczestników badania nie rozmawiało ze swoim lekarzem na temat planów prokreacyjnych i możliwości leczenia łuszczycy bezpiecznego dla dziecka. Niektórzy ocenili, że lekarze nie mają na ten temat zbyt dużej wiedzy.

"Gdy rodzic z łuszczycą rezygnuje z leczenia z obawy, że terapia może negatywnie wpłynąć na rozwój dziecka w okresie prenatalnym - istnieje duże ryzyko zaostrzenia choroby, co negatywnie wpływa na cały organizm. Łuszczyca rozwija się na podłożu zapalnym, dlatego może przyczynić się do wystąpienia schorzeń układu sercowo-naczyniowego oraz zespołu metabolicznego. Jednak przyszli rodzice dla dobra dziecka są w stanie poświęcić własne zdrowie" – skomentowała Samselska.

Według niej podobne obawy dotyczą również karmienia piersią – świeżo upieczone mamy nie podejmują terapii, ponieważ chcą jak najdłużej karmić dziecko piersią, a boją się, że lek przechodzi do mleka.

"To nierzadko dramatyczne wybory. Dlatego jako Fundacja zdecydowaliśmy się podjąć temat łuszczycy w kontekście rodzicielstwa i rozpoczynamy kampanię +Planujemy Nowe Życie+" – podkreśliła Samselska. Ma ona zachęcać osoby z łuszczycą do podejmowania rozmów na temat planów rozrodczych ze swoim lekarzem.

W rozmowie z PAP prof. Irena Walecka konsultant wojewódzki w dziedzinie dermatologii i wenerologii dla województwa mazowieckiego wyjaśniła, że pacjentki z łuszczycą lekką podczas ciąży leczone są miejscowo, natomiast największy problem stanowią kobiety z łuszczycą umiarkowaną do ciężkiej. "U tych pacjentek z leków stosowanych ogólnie można podawać w zasadzie tylko cyklosporynę i zawsze należy wnikliwie rozważyć możliwe korzyści lecznicze w stosunku do ryzyka terapii. Jest to lek, który również stosuje się u kobiet ciężarnych m.in. po przeszczepie narządów" – powiedziała specjalistka.

Dodała, że wszystkie inne leki stosowane ogólnie w leczeniu łuszczycy są bezwzględnie przeciwwskazane, w tym popularny metotreksat czy acytretyna, które są teratogenne i przyjmujące go pacjentki muszą stosować antykoncepcję podczas całego okresu terapii i trzy lata po jej zakończeniu. Używanie antykoncepcji zaleca się również bezwzględnie pacjentom leczonym lekami biologicznymi.

Prof. Walecka zwróciła uwagę, że lekiem biologicznym, który ma najlepiej udokumentowane dane na temat bezpieczeństwa stosowania w okresie prokreacyjnym, w ciąży i w okresie karmienia piersią - oraz dane na temat braku niekorzystnego wpływu na nasienie u mężczyzn, jest przeciwciało cetrolizumab pegol. W wieloośrodkowych, prospektywnych badaniach klinicznych, w których podawano go pacjentkom z RZS oraz spondyloartopatią osiową - wykazano, że praktycznie nie ma transferu tego leku przez łożysko, a jego ilość przyjęta przez niemowlę w mleku matki jest minimalna. Dlatego jest to lek preferowany u chorych na łuszczycę kobiet, które planują ciążę, są w ciąży czy karmią piersią oraz u mężczyzn planujących ojcostwo, a wymagających stosowania terapii biologicznej, wyjaśniła prof. Walecka.

Podkreśliła, że w Polsce cetrolizumab pegol nie jest finansowany pacjentom z umiarkowaną lub ciężką łuszczycą plackowatą. Dostęp do niego mają natomiast chorzy na łuszczycowe zapalenie stawów (ŁZS) oraz reumatoidalne zapalenie stawów (RZS). Obecnie zasadność finansowania leku pacjentom z łuszczycą plackowatą umiarkowaną do ciężkiej jest oceniana przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT). (PAP)