Uczelnie greckie od dziesięciu lat objęte były "azylem akademickim". Po raz pierwszy został wprowadzony w 1973 roku po krwawo stłumionym przez wojsko proteście studentów Politechniki Ateńskiej przeciwko juncie czarnych pułkowników, gdy zginęło 25 osób, a kilkaset zostało rannych. Później był on kilkakrotnie znoszony i przywracany.

Projekt ustawy został poparty przez centroprawicową większość premiera Kyriakosa Micotakisa, przeciwne były lewicowe partie opozycyjne. "Życie studenckie kontrolowane jest przez różne grupy przestępcze. Nie chcemy stałej obecności policji na uczelniach, ale chcemy pozbyć się zakapturzonych osób, które są zagrożeniem dla studentów" - mówił Micotakis w parlamencie.

Według agencji Reuters konserwatywni politycy od dawna twierdzą, że "azyl akademicki" to przeżytek, bowiem wielu naukowców pracujących na uczelniach narzeka na przemoc i jawny handel narkotykami.

Do tej pory prawo zezwalało policji wejść na teren uczelni na żądanie urzędnika akademickiego lub po zgłoszeniu poważnego przestępstwa. Zgodnie z nową regulacją funkcjonariuszy będzie mogła wezwać każda osoba ze społeczności akademickiej.

Reklama

Nową ustawę skrytykował największy oponent Micotakisa i jego poprzednik Aleksis Cipras z lewicowej Syrizy, według którego uchwalona w czwartek ustawa to próba ograniczenia demokracji, a rządząca Nowa Demokracja "dąży do stopniowej prywatyzacji uczelni wyższych i próbuje ograniczyć swobodę badań naukowych".

Minister edukacji Niki Kerameus zapewniła, że nowa ustawa nie ograniczy swobód studenckich.