Z dokumentów ofertowych CBP wynika, że Urząd chce rozszerzyć zakres działania systemów technologicznych. Wśród planowanych zmian jest zastąpienie obecnego systemu bezpieczeństwa opartego o tokeny, gdzie weryfikacja odbywa się za pomocą hasła, systemem opartym o biometrię. Oznacza to, że identyfikacja będzie się odbywała przy pomocy skanowania odcisków palców oraz twarzy. Specjalne kioski „Global Entry” zostaną zastąpione rozwiązaniami opierającymi się o technologię rozpoznawania twarzy.

CBP chce, aby odpowiednie rozwiązania zostały dostarczone przez prywatne firmy, zaś kluczowe oprogramowanie będzie przeniesione w chmurę. Kontrakt może być wart nawet 960 mln dol.

„Podejście oparte o biometrię pozwoli wypchnąć zagrożenia daleko poza nasze granice, zanim jeszcze podróżujący dotrą do USA” – czytamy w dokumencie.
Plan wzbudził już falę protestów, nie tyko ze względu na samą technologii rozpoznawania twarzy, ale także z powodu praktyk CBP.

W maju San Francisco zakazało stosowania technologii rozpoznawania twarzy z powodu obaw o prywatność i wolności obywatelskie. Kilka innych miast w USA rozważa podjęcie podobnych kroków. Krytycy tej technologii wezwali amerykańskie firmy, które nad nią pracują, takie jak Google, Microsoft i Amazon, do ograniczenia lub zaprzestania dalszych prac.

Reklama

Kontrowersje budzi także sam Urząd Celny i Ochrony Granic, który był w ostatnim czasie przedmiotem powszechnej krytyki za oddzielanie rodziców od dzieci na granicy USA i Meksyku.

Obecnie z technologii opartych o rozpoznawanie twarzy korzysta się na 15 amerykańskich lotniskach. CBP chce, aby do 2021 roku program objął 97 proc. pasażerów lotniczych w USA.

W ciągu jednego dnia CBP przetwarza dane miliona osób oraz dane 280 tys. prywatnych samochodów.

>>> Czytaj też: Firmy toczą bój o to, kto pierwszy sprzeda system rozpoznawania twarzy wojsku, policji i służbom