ikona lupy />
DGP
„Przez lata likwidowanie połączeń i linii kolejowych stało się ponadpartyjnym priorytetem. Realizowanym zgodnie przez kolejnych dyrektorów, ministrów i prezesów PKP” – pisze we wstępie Karol Trammer. Od razu zapowiadając, że jego książka to nie żaden reklamowy folder. Jest to kawał dobrej publicystyki na temat jednej z najważniejszych polityk publicznych każdego rozwiniętego kraju – czyli polityki transportowej.
Za niezależność i kompetencje autora można ręczyć. To człowiek, który o polskim kolejnictwie wie chyba wszystko. Jest założycielem i redaktorem naczelnym dwumiesięcznika „Z biegiem szyn”. Kto znajdzie chwilę i zajrzy na stronę www.zbs.net.pl, nie będzie żałował. Już choćby pobieżne przeskanowanie wzrokiem kilku numerów przekona każdego, że mamy tu do czynienia z kopalnią informacji na temat polskich kolei, nieskażonej wpływem którejkolwiek organizacji lobbingowych kręcących się w transporcie. Jednocześnie Trammer należy do tych autorów, którzy widzą w kolei pewien niewykorzystany potencjał rozwojowy. Zamiast rozwijać zasób, który odziedziczyliśmy po komunie, postawiliśmy raczej na jego zwijanie. „Żaden inny europejski kraj nie zdemontował – tak jak Polska – aż jednej czwartej swojej sieci kolejowej” – pisze Trammer. Dodając, że słynny obrazek, na którym widać różnicę pomiędzy gęstością sieci kolejowych na wschodzie i zachodzie kraju (zabory), jest już nieaktualny. To znaczy zachodnia część Polski ma dziś sieć kolejową równie rzadką co wschodnia. A wiele obszarów naszego państwa to kolejowe białe plamy. Choć jeszcze przed rokiem 1989 takimi plamami nie były.
Reklama
>>> CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP