Rosja, niemalże spisana na straty w światowym rozkładzie w przededniu XXI w., półtorej dekady później wróciła na globalną arenę jako jeden z wielkich i najbardziej aktywnych graczy geopolitycznych i wojskowych” – pisze Trenin.

„Jest oczywiste, że na początku XXI w. Rosja odzyskała swój status mocarstwa. (…) W dzisiejszych warunkach mocarstwo to państwo odporne na zewnętrzne naciski i zdolne realizować samodzielną politykę, a w razie konieczności – obronić się bez pomocy z zewnątrz” – ocenia.

Dokonując podsumowania 20 lat polityki zagranicznej Putina, politolog wskazuje jednak także na błędy polityki rosyjskiego lidera, z których jako główny wymienia upartą walkę z rozszerzeniem NATO na Wschód.

Trenin odtwarza chronologię zmian w polityce zagranicznej Putina, przypominając próby wkomponowania się w „amerykanocentryczny, euroatlantycki” system – od dążenia do członkostwa w NATO, przez wsparcie wojsk USA w Afganistanie, deklarację proeuropejskości i wezwania do utworzenia „Wielkiej Europy od Lizbony do Władywostoku”.

Reklama

>>> Czytaj też: Rosyjskie pociski nuklearne są nieuchwytne dla systemów przeciwrakietowych USA

„Rosyjskie elity władzy i społeczeństwo nie zaakceptowały przywództwa USA, warunku koniecznego dla integracji w systemie zachodnim. Nie udało się też stworzyć własnego ośrodka siły w Eurazji, głównie dlatego, że władze byłych republik sowieckich nie chciały uznać jednowładztwa Moskwy. Tym samym dla Rosji – kraju jednocześnie samodzielnego i samotnego, status mocarstwa – to konieczność” – ocenia Trenin.

Według niego Rosja nie dokonała zwrotu od Zachodu na Wschód, a „ku sobie samej, w poszukiwaniu punktu równowagi” i obecnie nie orientuje się na żaden z kierunków – Europę, USA czy Chiny. „Aktywnie współdziała z całym swoim ogromnym sąsiedztwem, kierując się przy tym wyłącznie swoimi interesami” – uważa autor artykułu.

Konstatuje przy tym, że m.in. ze względu na rosnącą rolę Azji, w czasach Putina rozpoczęło się tworzenie „azjatyckiej polityki Rosji”, w której kluczowe miejsce zajęły Chiny. Rozwój relacji z najważniejszymi krajami Azji, postsowiecka integracja gospodarcza i inne formaty współpracy w regionie „stworzyły warunki, w których Rosja, nie będąc największym i dominującym graczem, mogła podtrzymywać równowagę z większymi i bardziej znaczącymi państwami i mniej lub bardziej efektywnie bronić swoich interesów”. Trenin jest zdania, że np. w relacjach z Indiami Moskwie nie udało się osiągnąć swoich celów.

Zaangażowanie w operację wojskową w Syrii w 2015 r. i – szerzej – polityka Rosji na Bliskim Wschodzie – zademonstrowały, według Trenina, „dynamiczne zrównoważenie” rosyjskiej polityki zagranicznej. Argumentuje on, że Moskwa zdołała utrzymać produktywne, pragmatyczne kontakty ze wszystkimi istotnymi siłami w regionie, nawet zantagonizowanymi, jak Iran i Izrael, a używając stosunkowo niedużej siły militarnej w Syrii osiągnęła swoje cele. „Ponadto, po raz pierwszy od czasu rozpadu ZSRR zaczęła być traktowana jako poważny gracz” – ocenia politolog, dodając, że było to możliwe dzięki zorientowaniu na swoje cele, a nie ideologię, czy interesy swoich klientów.

Od ZSRR dzisiejsza Rosja różni się tym, że nie dokonuje wielkich wysiłków, by rozprzestrzeniać swój model, a próbuje znaleźć nisze, które może wykorzystać. „Oprócz eksportu surowców energetycznych, broni, technologii energetyki atomowej i żywności, Rosja występuje jako gracz militarny i dyplomatyczny, przykrycie polityczne dla szeregu państw, oferując usługi w zakresie bezpieczeństwa” – podsumowuje analityk.

Za szkodliwe i błędne Trenin uznaje uparte próby likwidacji hegemonii USA. „Wspieranie wrogów USA tylko dlatego, że są przeciwko światowemu hegemonowi, to znaczy nie wzmacniać siebie, a stwarzać sobie dodatkowe problemy. Najważniejsza jest nie zmiana porządku światowego, a miejsce, jakie Rosja w nim zajmuje” – pisze.

„Rosja jako materialnie słabsza siła niż USA jest zobowiązana do tego, by broniąc swoich interesów, unikała frontalnych starć z przeciwnikiem” – stwierdza. Tymczasem konfrontacja z USA od pięciu lat jest faktem, zaś kolejne ryzyka wiążą się z demontażem systemu kontroli zbrojeń, „zainicjowanego przez Waszyngton”.

Za fundamentalny błąd Rosji Trenin uważa koncentrację na problemie rozszerzenia NATO. „Walka informacyjna Moskwy, próby politycznego przeciwdziałania rozszerzeniu Sojuszu na Wschód nie tylko nie zmniejszyły negatywnych skutków dla Rosji, ale pogłębiły je. Zaś działania wojskowo-polityczne Rosji w trakcie kryzysu ukraińskiego tchnęły w NATO nowe życie, pomogły odrodzić wizerunek Rosji jako militarnego przeciwnika Zachodu” – podsumowuje Trenin, nazywając odrodzenie tego wizerunku ćwierć wieku po zakończeniu zimnej wojny porażką strategiczną.

Politolog winą za nią obarcza archaiczne myślenie strategiczne, oparte na znaczeniu czynnika geograficznego i głębi strategicznej, prowadzące do próby fizycznego oddalenia przeciwnika od swoich granic.

Zwraca także uwagę, że samo nierozszerzenie NATO nie zapewnia Rosji bezpieczeństwa, ponieważ USA mogłyby potencjalnie rozmieścić swoje bazy i systemy uzbrojenia na terytorium sojuszników, nawet jeśli nie należą oni do NATO. Przekonuje, że błędne jest także myślenie, że gwarancją niewstąpienia do NATO są nierozwiązane spory terytorialne krajów z sąsiadami.

„Przed przyjęciem do NATO Gruzji czy Ukrainy nie powstrzymują Waszyngtonu konflikty w Donbasie, Abchazji i Osetii Południowej, a to, że nie chce on brać na siebie zobowiązań, które potencjalnie mogłyby doprowadzić do bezpośredniego konfliktu z Rosją” – przekonuje Trenin.

Jest on zdania, że to właśnie przecenianie roli rozszerzenia Sojuszu zadecydowało o działaniach wobec Ukrainy, które stały się „przykładem największych błędów ostatnich lat” i doprowadziły do momentu przełomowego w polityce zagranicznej Rosji.

Błędem był także brak zrozumienia sytuacji wewnętrznej na Ukrainie i upór, z jakim Moskwa próbowała przyciągnąć Kijów do swojego projektu integracyjnego – Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej.

„Taka integracja, nawet jeśli by się zaczęła, od początku byłaby problemem, dużym wydatkiem i w końcu fiaskiem” – zapewnia Trenin, oceniając, że niepodległy projekt polityczny ukraińskich elit „jest nie do połączenia z jakąkolwiek formą integracji z Rosją, nawet czysto gospodarczą”. „Należy skonstatować – Ukraina to duży i wrogi sąsiad Rosji, i to na długo” – podsumowuje politolog.

>>> Czytaj też: Rosja coraz bardziej kontroluje Afrykę. "To jest oddział bojowy, który zrobi wszystko, co powie Putin"