Bezpośrednio po prawyborach niewiele było oznak, że ich zwycięzca Alberto Fernandez i obecny centroprawicowy prezydent Mauricio Macri mogą ze sobą współpracować. Jednak utrzymująca się spadkowa tendencja kursu krajowej waluty sprawiła, że w środę obaj spotkali się i rozmawiali z niewątpliwym zamiarem uspokojenia nastrojów.

Mający wyraźne szanse na wygranie październikowych wyborów Fernandez powiedział po spotkaniu, że w jego ekonomicznych planach nie ma rozważań o zawieszeniu spłacania zadłużenia zagranicznego. Gdy w 2002 roku Argentyna ogłosiła, że nie jest w stanie regulować na bieżąco swych zobowiązań wobec wierzycieli, efektem było załamanie się całej jej gospodarki.

"Rozmowa była serdeczna i nie doprowadziła do jakichkolwiek konkretnych oświadczeń, ale przynajmniej po raz pierwszy uwidoczniło się pragnienie obu stron, by współpracować. Gesty te mają zapewne dodać otuchy inwestorom, ale czas pokaże, czy wystarczą, czy też potrzebne będą bardziej konkretne przedsięwzięcia" - napisała w swej ocenie rozmów firma brokerska SBS.

Kurs peso wzrósł wcześniej w czwartek o 7 proc., kończąc dzień ze zwyżką 5 proc., do poziomu 57,4 peso za dolara. Jak się uważa, szanse nabycia argentyńskiej waluty za potencjalnie najniższą cenę dodatkowo wzmogły popyt na nią.

Reklama

Czwartek był także pierwszym dniem, w którym bank centralny nie przeprowadzał aukcji dolarów ze swych rezerw w celu wzmocnienia peso. Od czasu prawyborów sprzedał łącznie 503 mln dolarów. Jak poinformował przedstawiciel rządu, w razie potrzeby przeznaczyć można na ten cel około 20 mld USD z rezerw liczących w sumie około 66 mld USD.

Udzielając wcześniej w czwartek radiowego wywiadu Fernandez oświadczył, że zadowoliłby go kurs 60 peso za dolara.

>>> Czytaj też: Argentyna na ostrym zakręcie. Czy kolejny pakiet ratunkowy pomoże?