Wciąż jednak nie brak postulatów, że trzeba zrobić wszystko, aby znów mieć przyjazne stosunki z Moskwą.

W sobotę dziennik „Le Monde” zamieścił wypowiedź Tatiany Kostuevej-Jean, w której ta politolog z Francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (IFRI) wyraża nadzieję, że podczas spotkania prezydent Francji nie wycofa się ze swych deklaracji w sprawach poszanowania praw człowieka w Rosji i moskiewskiej polityki wobec Ukrainy.

Politolog twierdzi, że „Emmanuel Macron, podobnie jak jego poprzednik Francois Hollande, od aneksji Krymu w 2014 r., stara się bronić bezpieczeństwa Francji, solidarności europejskiej i atlantyckiej, jak i wartości demokratycznych, prowadząc jednocześnie kulturalny, gospodarczy i polityczny dialog z Moskwą”.

Autorka przyznaje, że jest to dosyć akrobatyczna dyplomacja, w której wyczucie czasu odgrywa kluczową rolę. I przypomina, że prezydent Francji udał się do Moskwy na finał mistrzostw świata w piłce nożnej, w momencie „afery Skripala” (próby otrucia b. podwójnego agenta wywiadu rosyjskiego i brytyjskiego).

Reklama

A ostatnio „polityka Francji przechyla się zdecydowanie na stronę dialogu” - zauważa Kastoueva-Jean i wylicza: w czerwcu francuski premier przyjął w Hawrze (Normandia) swego rosyjskiego odpowiednika, a w Strasburgu Paryż był głównym promotorem powrotu Rosji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Instytucja ta zawiesiła udział delegatów rosyjskich po aneksji Krymu.

Politolog podkreśla, że ten powrót przedstawiany był w Rosji jako „triumf nad Zachodem, który niczego w zamian nie otrzymując, gotów jest rezygnować ze swych zasad”. „Istnieje ryzyko, że (oficjalne media w Rosji) w podobny sposób odczytają otwarcie Paryża (jakim jest poniedziałkowe spotkanie w Forcie Brégançon)” - prognozuje.

Podobnie jak inni specjaliści od polityki rosyjskiej, autorka wypowiedzi na łamach „Le Monde” akcentuje, że „Krymu nie oddano i nie odda się Ukrainie, ukraińscy marynarze aresztowani w Cieśninie Kerczeńskiej wciąż są w rosyjskim więzieniu, w separatystycznym regionie Donbasu rozdawane są rosyjskie paszporty, a represje wobec pokojowych manifestantów dochodzą do niespotykanych dotąd za rządów Putina rozmiarów”.

Badaczka kładzie nacisk na to, że gdy słabnie popularność władcy Kremla, przyjęcie w wakacyjnej rezydencji prezydenta Francji, wykorzystane będzie przezeń jako argument znaczenia w areopagu wielkich tego świata.

„Wygląda na to, że Władimir Putin zbiera owoce strategicznej cierpliwości i nieustępliwości wobec Europy. W tym kontekście nie zobaczy w Emmanuelu Macronie nowego (Charles'a) de Gaulle’a, ale uzna francuskie otwarcie za przyznanie się do słabości i braku spójności rosyjskiej polityki zarówno Paryża, jak i Europy” – kończy politolog.

Zupełnie inne spojrzenie prezentuje w opublikowanym w sobotę wywiadzie dla „Le Figaro”, b. francuski minister spraw zagranicznych Hubert Vedrin. Wzywa on do „bardziej realistycznej polityki wobec Rosji”. Jego zdaniem sankcje z powodu aneksji Krymu okazały się „impasem” i poniedziałkowa wizyta może „pozwolić Francji na zakończenie sterylnej wojny pozycyjnej” z Moskwą.

B. minister oskarża Zachód o „arogancję i pychę”, jaką jest według niego „narzucanie swych wartości reszcie świata”.

Winą za aneksję Krymu obarcza Vedrine „amerykańską wolą rozszerzenia NATO na Ukrainę”. A na przypomnienie, że Putin uznał niedawno, że „idea liberalna jest przestarzała”, odpowiedział, że nie tylko Putin jest tego zdania. „Ja wolę mówić o końcu zachodniego monopolu na potęgę i wartości” - dodał.

Francuskie telewizje nadawały w piątek i sobotę programy o tym, jak Moskwa wszechstronnie rozwija działalność szpiegowską. A w sobotnim numerze „Le Figaro” opublikowano artykuł znanego tu dziennikarza śledczego Vincenta Nouzille’a, zatytułowany „Powrót rosyjskich szpiegów – witajcie na nowej zimnej wojnie”. Autor wylicza operacje szpiegowskie i próby destabilizacji w różnych krajach, podając mało znane informacje o działaniach rosyjskiego wywiadu i cyberwywiadu we Francji.

Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)