Finlandia sprawuje obecnie prezydencję w Radzie UE. Johnson podejmuje kolejne starania o nakłonienie UE do renegocjacji umowy rozwodowej.

"Premier Rinne powtórzył, że Umowa Wyjścia (Wielkiej Brytanii z UE) nie zostanie ponownie otwarta" - powiedział rzecznik szefa fińskiego rządu, relacjonując rozmowę, która odbyła się w poniedziałek.

Johnson zaapelował w poniedziałek do Niemiec i Francji o kompromisowe stanowisko w sprawie brexitu, ostrzegając, że w razie konieczności jego kraj będzie gotowy do opuszczenia UE 31 października bez porozumienia. Johnson w środę w Berlinie spotka się z kanclerz Angelą Merkel, a dzień później w Paryżu z prezydentem Emmanuelem Macronem. Irlandzki rząd poinformował, że na początku września Johnson spotka się w Dublinie z premierem Irlandii Leo Varadkarem.

W poniedziałek Johnson napisał też do szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, proponując zastąpienie w umowie w sprawie brexitu mechanizmu awaryjnego dla Irlandii Północnej (ang. backstop) zobowiązaniem do wprowadzenia alternatywnych rozwiązań przed końcem okresu przejściowego. Powtórzył swe wezwanie do usunięcia backstopu z porozumienia, które UE osiągnęła z jego poprzedniczką Theresą May.

Reklama

Backstop to "polisa ubezpieczeniowa", która ma zagwarantować, że nie będzie twardej granicy pomiędzy Irlandią a Irlandią Północną. Ma ona być uruchomiona tylko wówczas, gdyby nie doszło do zawarcia umowy dotyczącej przyszłych relacji między UE a Wielką Brytanią.

Dla brytyjskich eurosceptyków problematyczne było jednak to, że w razie braku porozumienia z UE Zjednoczone Królestwo byłoby zmuszone do pozostania w unii celnej i w elementach wspólnego rynku, aby nie dopuścić do powrotu twardej granicy między Irlandią Płn. a pozostającą w UE Irlandią. Sprawa jest bardzo ważna, bo mogłoby to zagrozić procesowi pokojowemu na wyspie.

Brytyjscy eurosceptycy obawiają się jednak, że takie rozwiązanie oznaczałaby faktycznie, że ich kraj będzie bardzo długo i bardzo mocno powiązany z UE, a brexit będzie tylko pozorny.

>>> Polecamy: Niemcy nie chcą sankcji wobec Rosji. Bardziej ufają Putinowi niż Trumpowi