To pierwszy atak izraelskich sił na Bejrut od ponad dekady. Armia Izraela na razie nie potwierdziła tych doniesień. Wiadomo tylko, że eksplozja jednego z dronów wywołała w Bejrucie pożar, a policja musiała zamknąć okoliczne ulice.

"Spadły dwa drony, pierwszy został zneutralizowany, drugi wybuchł" - zacytowała AFP słowa jednego z wysokich rangą urzędników Hezbollahu.

Atak na Bejrut miał miejsce kilka godzin po tym, jak izraelskie lotnictwo przeprowadziło nalot na irańskie obiekty militarne w pobliżu stolicy Syrii Damaszku. Celem ataku były miejsca, z których wystrzelone także miały być drony z materiałami wybuchowymi.

"Atak wymierzony był w irańskie siły Quds Force (elitarna jednostka Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej - PAP) i szyickie bojówki, które w ciągu ostatnich dni przygotowywały się do realizacji planów ataków z terytorium Syrii na obiekty w Izraelu" - poinformował rzecznik izraelskich sił zbrojnych Jonathan Conricus.

Reklama

Damaszek stwierdził, że syryjska obrona przeciwlotnicza odparła atak i zniszczyła większość pocisków, zanim dotarły one do celu. Jednak według Conricusa izraelski nalot w dużej mierze zakończył się powodzeniem.

Hezbollah uważany jest przez Izrael jako jeden z największych wrogów, a w konflikcie syryjskim pozostaje bliskim sojusznikiem prezydenta Syrii Baszara el-Asada, prowadzącego w swoim kraju ofensywę przeciwko rebeliantom i dżihadystom. Obiekty Hezbollahu w Syrii często są celem ataków izraelskiego lotnictwa.

>>> Czytaj też: Trump myśli, że może kupić wszystko: także inny kraj