Projekt budżetu na 2020 r. zakładający m.in. brak deficytu to sukces, na który złożyły się miliony Polaków, przedsiębiorców oraz skuteczność rządu - ocenił w rozmowie z PAP ekonomista dr Marian Szołucha.

"O pełnym sukcesie będziemy mogli mówić ex post, czyli w 2021 roku, ale założenia, prognozy do budżetu na 2020 nie są brane z sufitu. Widać, że polskie finanse publiczne z budżetem na czele wkroczyły w etap ich uzdrawiania. Kilka lat temu o tym można było pomarzyć" - powiedział dr Marian Szołucha z Akademii Finansów i Biznesu Vistula.

Projekt budżetu na 2020 r., przyjęty we wtorek przez rząd nie zakłada deficytu, dochody i wydatki mają wynieść po 429,5 mld zł.

"W najnowszej historii Polski nie było takiej sytuacji i mimo tego, że wchodzimy w fazę spowolnienia w cyklu koniunkturalnym, kiedy zwykle generowany jest deficyt, my wychodzimy na prostą" - zaznaczył.

Ekonomista wskazał, że dobra kondycja finansów publicznych to efekt wprowadzenia takich rozwiązań jak np. split payment czy JPK oraz działanie Krajowej Administracji Skarbowej. Drugim komponentem - jak dodał - jest dynamika PKB, która utrzymuje się od dłuższego czasu na "przyzwoitym poziomie".

Reklama

"Budżet na 2020 to efekt pracy zarówno milionów Polaków - pracowników i pracodawców - którzy dokładają się do tego wzrostu (gospodarczego - PAP), ale również efekt pracy rządu z Ministerstwem Finansów na czele. Wszyscy powinniśmy się cieszyć, bez względu na poglądy polityczne, czy gospodarcze" - dodał.

Szołucha pytany, czy w perspektywie gorszych wyników gospodarczych Niemiec, pojawiąjących się sygnałów o możliwym spowolnieniu gospodarczym na świecie, projekt budżetu na przyszły rok - nie jest zbyt optymistyczny ocenił, że nie.

Ekonomista przyznał, że na świecie "widać oznaki niepokoju, a właściwie przygotowywania się przez inwestorów, przez biznes na nieco gorsze czasy".

"To jest proces naturalny. Gospodarka światowa i polska żyje w następujących po sobie etapach szybszego i wolniejszego wzrostu. Ważne jest jednak by był to cały czas wzrost a nie kryzys. Moim zdaniem może się on pojawić tylko jeśli do tego naturalnego procesu dojdą takie rzeczy jak np. eskalacja wojny handlowej między USA a Chinami, która mogłaby przejść np. do poziomu walutowego, czy niespodziewane sytuacje na rynkach finansowych. Budżet jest zasady konstruowany konserwatywnie. Bierze się pod uwagę gorsze scenariusze, dlatego byłbym o niego spokojny" - dodał.

>>> Polecamy: Rząd planuje w przyszłym roku wzrost akcyzy na alkohol i tytoń o 3 proc.