"Wykorzystując procesy parlamentarne, spróbujemy we wtorek politycznie zatrzymać (premiera Borisa Johnsona - dop. red.) i brexit bez umowy, a także będziemy chcieli powstrzymać go przed zawieszeniem pracy parlamentu w tym absolutnie kluczowym okresie" - tłumaczył Corbyn.

Polityk ostrzegł, że w obecnej sytuacji "kraj mierzy się z ryzykiem wypadnięcia (z UE) 31 października bez porozumienia". Dodał, że miałoby to negatywny wpływ na brytyjską gospodarkę i rynek pracy.

"Musimy to powstrzymać i dokładnie to zrobimy w najbliższy wtorek" - zapewnił.

Jednak lider większości parlamentarnej w Izbie Gmin i eurosceptycznego skrzydła rządzącej Partii Konserwatywnej Jacob Rees-Mogg zbagatelizował zagrożenie ze strony opozycji.

Reklama

"Wszyscy ci ludzie, którzy wyją i zgrzytają zębami, wiedzą, że istnieją tylko dwa sposoby na zrealizowanie tego, co chcą zrobić. Jednym jest zmiana rządu, drugim - zmiana prawa. Jeśli nie mają odwagi ani sprytu pozwalającego na zrobienie którejś z tych rzeczy, to wyjdziemy (z UE) 31 października br., zgodnie z wynikiem referendum" z 2016 roku - skwitował.

Opozycyjne ugrupowania nie mają wystarczającej liczby mandatów w Izbie Gmin do przegłosowania ustawy, ale liczą na poparcie części proeuropejskich posłów Partii Konserwatywnej lub przeciwników politycznych Johnsona.

Publiczną krytykę pod adresem premiera złożyli w ostatnich dniach nie tylko politycy opozycji, ale także ci wywodzący się z Partii Konserwatywnej: wpływowy spiker Izby Gmin John Bercow, proeuropejski były szef prokuratury generalnej Dominic Grieve i były minister finansów w rządzie Theresy May Philip Hammond.

Mimo protestów opozycyjnych ugrupowań oskarżających rząd o próbę ograniczenia roli Izby Gmin brytyjska królowa Elżbieta II wyraziła w środę zgodę na rządowy wniosek o zawieszenie obrad parlamentu w okresie od 9 września do 14 października br.

Zgodnie z postanowieniem parlament będzie mógł najwcześniej przerwać obrady 9 września, a najpóźniej 12 września i wznowi je dopiero po prezentującej plany legislacyjne rządu mowie tronowej Elżbiety II 14 października - niewiele ponad dwa tygodnie przed planowanym wyjściem kraju z UE.

Głosowanie nad propozycjami rządu i jego strategią w sprawie brexitu odbyłoby się wówczas najprawdopodobniej w dniach 21-22 października, tuż po ostatnim szczycie UE przed zaplanowanym na 31 października wyjściem Zjednoczonego Królestwa ze Wspólnoty. To dawałoby też premierowi szansę na przyjęcie przez Izbę Gmin w ostatniej chwili ewentualnego nowego porozumienia z Brukselą.

Zawieszenie obrad parlamentu skróci znacząco czas, jaki opozycja będzie miała do dyspozycji, by przeprowadzić działania mające na celu zablokowanie brexitu bez umowy.

Brytyjskie media spekulowały, że decyzja królowej może doprowadzić do zmiany taktyki polityków opozycji, którzy mogliby złożyć w przyszłym tygodniu wniosek o wotum nieufności wobec rządu Johnsona, potencjalnie doprowadzając do jego upadku i - w razie niepowstania innego gabinetu - przedterminowych wyborów parlamentarnych.

Ustalenie ich terminu leżałoby jednak w gestii ustępującego premiera, który mógłby próbować je odroczyć do czasu brexitu.

>>> Czytaj też: Twardy brexit może pozbawić UE aż 1,7 miliona miejsc pracy. W Polsce to 123 tysiące