Zmarły w ubiegłym tygodniu Martin Weitzman na zawsze połączył pojęcie „grubych (ciężkich) ogonów” z ekonomią ryzyka klimatycznego. Zanim jego artykuł z 2009 roku obalił standardowe myślenie o klimacie, badacze zajmujący się zanieczyszczeniem powietrza gazami cieplarnianymi skupiali się na najbardziej dla nich prawdopodobnych wizjach przyszłości. To cecha tradycyjnej analizy kosztów i korzyści: dowiedz się, jakie korzyści płyną utrzymania stabilności klimatu, porównaj to z kosztami zapobiegania zmianom, a następnie określ, która polityka ma najwięcej sensu

Weitzman zastosował matematykę do wykazania, że zmiana klimatu działa trochę inaczej, ponieważ nie ma większego znaczenia prawdopodobieństwo tego, co się wydarzy, skoro istnieje również prawdopodobieństwo, że nastąpi całkowita katastrofa.

„Nawet jeśli istnieje niewielkie prawdopodobieństwo wystąpienia zdarzenia o istotnych konsekwencjach, to te konsekwencje – kiedy zachodzą w odpowiednio szerokiej skali – mogą naprawdę zmienić sposób, w jaki myślisz” – powiedział Richard Newell, dyrektor ds. Badań Zasobów w Przyszłości i były asystent Weitzmana.

Owe opisane przez Weitzmana „grube ogony” odnoszą się do prawego krańca wykresu krzywej dzwonowej, na którym znajdują się scenariusze o niskim prawdopodobieństwie i jednocześnie dużym wpływie na otoczenie. Ekonomiści klimatyczni spoglądali na szczyt krzywej, czyli na scenariusze przeciętnych przypadków, podczas gdy powinni byli zwracać uwagę na krańce wykresu, czyli potencjalne scenariusze rodem z horrorów.

Reklama

Analiza Weitzmana miała ogromny wpływ na przekonanie światowych dyplomatów do przyjęcia limitów w kwestii ocieplenia globalnego – chodzi o 1,5 do 2 stopni Celsjusza - zawartych następnie w paryskim porozumieniu klimatycznym z 2015 roku.

Wpływ Weitzmana na ekonomię klimatu rozpoczął się kilkadziesiąt lat temu. W centrum wielu dzisiejszych debat poświęconych polityce klimatycznej można odnaleźć pytania, które Weitzman stawiał sobie jeszcze w 1974 roku. Jego prace z tamtego okresu dotycząc polityki kontroli zanieczyszczeń po to, by ustalić w jaki sposób gwarantowana cena zanieczyszczenia ma się do gwarantowanej redukcji emisji. Przed Weitzmanem ekonomiści sądzili, że oba podejścia przyniosą ten sam skutek. Tymczasem on postawił tezę, że w przypadku posiadania niepewnych informacji lub w przypadku niepewności wobec ceny i ilości zanieczyszczeń, ich wartości się różnią.

Różnice te znajdują swoje odzwierciedlenie w dzisiejszych dyskusjach na temat radykalnego ograniczania gazów cieplarnianych. Podatki od emisji CO2, które Weitzman popierał, wyraźnie określają cenę zanieczyszczenia, zamiast koncentrować się na jego całkowitej ilości. Programy rynkowe zmierzają w odwrotnym kierunku poprzez nakładanie na wielkość emisji rygorystycznych limitów, jednocześnie zaś umożliwiają kupującym i sprzedającym ustalenie ceny poprzez handel pozwoleniami na emisję.

Weitzman wniósł także znaczący wkład w ustalanie, ile warta jest przyszłość. Ekonomiści określają „dyskontowanie” jako tempo, z jakim wartość pieniądza spada w czasie. Założenie dotyczące tego wskaźnika przy prognozowaniu, gdzie zmiany klimatu mogą wpłynąć na gospodarkę, ma dominujący wpływ na wyniki symulacji prognozowania. Weitzman argumentował przeciwko standardowemu poglądowi, że stopa dyskontowa jest stała – wykazał zamiast tego, że zmniejsza się ona wraz z kolejnymi prognozami.

To było zresztą jedno z największych jego osiągnięć: zakwestionowanie historycznego, ortodoksyjnego podejścia do dyskontowania i uczynienie z niego sposobu, w jaki bezpośrednio można wpływać na rządzących.

>>> Czytaj też: Huragan Dorian uderzył w Bahamy. Sytuacja jest katastrofalna