Liczba pracowników utrzymuje się na stałym poziomie, ponieważ firmy takie jak JPMorgan Chase & Co. i Bank of America z siedzibą w Karolinie Północnej otwierają setki nowych oddziałów w nowych miastach i stanach USA, odwracając trwający przez dekadę okres redukcji zatrudnienia. Tymczasem walka o talenty z sektora technologicznego tworzy popyt na nowe stanowiska. Nawet firmy dokonujące cięć muszą jednocześnie wzmacniać inne odziały powiązane z rozwojem nowych technologii.

Dyrektorzy banków starają się pokazywać inwestorom, że potrafią generować zyski, również dzięki cięciom kosztów. Stąd w przeciwieństwie do zarządzających z innych sektorów zatrudniają po cichu, a dużym zwolnieniom towarzyszą fanfary.

Przykładowo, Barclays zlikwidował w drugim kwartale tego roku 3 tys. miejsc pracy, ale jego tegoroczna redukcja wynosi tylko 1,5 tys. Brytyjski bank likwiduje na całym świecie placówki detaliczne, koncentrując się na rozwoju bankowości inwestycyjnej.

Po tym, jak po 2008 roku niektóre z największych banków zredukowały łącznie zatrudnienie o 800 tys. osób, w ostatnich kilku latach wznowiły je wraz z ustabilizowaniem się sytuacji na rynku i przejęciem rynkowych udziałów od konkurentów. Jednak wzrost zatrudnienia dotyczył głównie pracowników o niskich wynagrodzeniach, podczas gdy traderzy i bankierzy inwestycyjni zauważyli, że ich pensje oraz szeregi topnieją.

Reklama

Zapowiadane w ostatnich miesiącach redukcje zatrudnienia dotyczą głównie europejskich banków, z których niektóre ciągle jeszcze nie zakończyły restrukturyzacji. Deutsche Bank, który zapowiedział redukcję zatrudnienia aż o 18 tys. w ciągu najbliższych trzech lat, zwolnił w tym roku dopiero 900 osób. Niemiecki bank, który jest wyjątkowo spóźniony w realizacji swoich redukcyjnych celów, zatrudnia obecnie tylko o 11 proc. osób mniej niż w 2010 roku, który był rekordowy pod tym względem. Niektórzy rynkowi konkurenci Niemców ograniczyli zatrudnienie o ponad połowę.

Od grudnia 2018 roku swoje zatrudnienie zwiększyły między innymi Bank of America (o 4,5 tys. osób), Wells Fargo (4 tys.) oraz HSBC (2,5 tys.). Redukcje były znacznie bardziej łagodne: największe w Citigroup (-4 proc.). W przypadki Unicreditu, Deutsche Banku, JPMorgana i Goldmana zwolnienia objęły tylko 1 proc. zatrudnionych. W przypadku BNP Paribas i Barclays to 1,5 proc.

>>> Polecamy: Alior ma kłopoty. Kolejne „trupy” wypadają z szafy banku